Ewa Chodakowska na przestrzeni kilku ostatnich lat zbudowała wizerunek "trenerki wszystkich Polek", która przy okazji jest ich przyjaciółką i na filmikach zwraca się bezpośrednio do swoich obserwatorek. Do niedawna "Chodzie" udawało się unikać skandali. Wszystko zmieniło się w momencie, gdy błąd Facebooka wykazał, że trenerka nie jest jedyną administratorką swojego profilu. Wiele osób zarzuciło jej wówczas hipokryzję. Nie pomogła też ostatnia afera z fotografem. W zamian za zrobienie zdjęć na urodzinach siostrzenicy trenerka zaoferowała mu jedynie oznaczenie na Instagramie.
Które gwiazdy mają ponad milion obserwujących na Instagramie?
Ostatnie wpadki doprowadziły do tego, że Ewa jest od jakiegoś czasu na celowniku swoich wrogów, którzy tylko czekają na to, aby ją skrytykować. Tym razem poszło promocję mydeł w sklepie Chodakowskiej. W związku z zaistniałą sytuacją w kraju popyt na środki czystości jest ogromny. Trenerka postanowiła więc sprzedawać je bez marży. Produkty są dzięki temu tańsze, a ona nie zarabia na nich ani grosza. Mydła Chodakowskiej można kupić w niższej cenie w zestawie (jeden zestaw to sześć mydeł) na jej stronie. Promocja nie dotyczy jej mydeł w sieciówkach, np. w Rossmannie, który jako pierwsza sieć w Polsce wprowadził ograniczenia w sprzedaży niektórych produktów, w tym właśnie mydeł.
Pamiętaj - myjcie ręce po każdym powrocie do domu, po skorzystaniu z toalety, przed jedzeniem, po zabawie ze zwierzętami! W ciepłej wodzie i co najmniej przez 30 sekund! - przypomina Chodakowska we wpisie.
Internauci porównali Ewą do anioła, ale nie zbrakło też niezadowolonych. Zdaniem niektórych osób, to nie czas i miejsce, aby promować własną markę. Trenerka odniosła się do zarzutów.
Jest mi słabo po przeczytaniu niektórych KOMENTARZY! Jakim człowiekiem trzeba być, żeby obrócić tę sytuacje przeciwko mnie? (...) Nie będę więcej się wychylać - napisała.
W trudnych czasach należy się wspierać i każda forma pomocy jest jak najbardziej na miejscu. Wielka szkoda, że nie wszyscy są tego samego zdania...
MŁ