W połowie kwietnia Jarosław Bieniuk trafił do aresztu. Został on oskarżony przez Sylwię Sz. o brutalny gwałt. Finalnie został oczyszczony z tych zarzutów, jednak pojawiły się kolejne - udostępnianie narkotyków osobom trzecim. Po wyjściu na wolność wydał oświadczenie, a następnie udzielił wywiadu dla "Dzień Dobry TVN". Były piłkarz konsekwentnie zapewnia, że jest niewinny.
Rzekomą ofiarą Bieniuka jest Sylwia Sz. - modelka z Trójmiasta. Według zeznań, zna się z nim od kilku lat. Nieoficjalnie, nocą z 12 na 13 kwietnia, sportowiec miał ją odurzyć a następnie wykorzystać seksualnie.
Miesiąc od wybuchu skandalu, do mediów przedostały się kolejne informacje dotyczące feralnego spotkania w jednym z trójmiejskich hoteli. Wyborcza.pl donosi, że zgodnie z ustaleniami biegłych, we krwi modelki nie wykryto substancji wchodzących w skład pigułki gwałtu. Badania toksykologiczne wykazały jednak obecność kokainy w jej organizmie. Nie ma jednak pewności, że kobieta nie została odurzona.
Flunitrazepam, jeden ze składników, wykrywa się we krwi do 24 godzin po podaniu, a bardziej popularny, GHB – zaledwie do ośmiu godzin. W moczu ślady GHB daje się odnaleźć jeszcze cztery godziny później - informuje wyborcza.pl.
Wyniki badań toksykologicznych krwi Bieniuka nadal nie są znane.
MŁ