Zapłakana Esmeralda Godlewska pokazała na nagraniu posiniaczoną twarz i ciało. Ze łzami w oczach przyznała, że została pobita przez swojego partnera. "Faktowi" udało się dotrzeć do rzekomego oprawcy. Mężczyzna zaprzecza oskarżeniom celebrytki.
Kilka dni temu Esmeralda opublikowała na InstaStories szokujące nagranie. Celebrytka powiedziała, że padłą ofiarą przemocy fizycznej ze strony swojego partnera.
Dla mojej rodziny to chodzący ideał - "pan doktor". Cudowny, pomocny, miły, grzeczny. Szkoda, że nie znają go od tej prawdziwej strony. Połączenia z mafią i innym g**nem - przyznała.
Co ciekawe, Godlewska nie zgłosiła sprawy na policję. Przyznała, że obawia się o swoje życie, ponieważ mężczyzna ma powiązania z mafią.
To są ludzie, z którymi nie wolno zadzierać. Opowiedzą teraz takie bajki na mój temat… Że to ja zostanę i tak jak zwykle tą najgorszą. A poza tym policja... kto mi uwierzy? Zawsze ja jestem ta najgorsza, ta zła. Szkoda tylko, że nikt nigdy nie zastanawiał się, co tak naprawdę dzieje się w moim życiu i dlaczego te wszystkie sytuacje miały miejsce, i jakie jest źródło tego problemu - dodała.
Jednocześnie Esmeralda zasugerowała, że za część jej problemów odpowiada jej siostra - Magda.
Magda wciągnęła mnie do strasznego świata. Gdybym opowiedziała Wam całą historię... Ku**a, naprawdę mógłby powstać film na tej podstawie. Wizerunek starasz się naprawić. Przeszłości nie cofniesz. Wciągnęłaś mnie, nieświadomą 18-latkę do tego bagna - słyszymy na nagraniu.
Oskarżenia celebrytki nie przeszły bez echa. Mężczyzna, który miał ją pobić, przesłał serwisowi Fakt24 oświadczenie, w którym zaprzeczył oskarżeniom Esmeraldy. Jednocześnie dodał, że nie jest jej partnerem.
W odpowiedzi na filmy zamieszczone na Instagramie przez Monikę (Esmeraldę) Godlewską oświadczam, iż przedstawione przez nią wydarzenia nie miały miejsca. Nie pobiłem jej i nigdy jej nie groziłem. Nie byłem i nie jestem jej partnerem. Rozumiem, że dla pozostania popularną osobą w mediach musi zamieszczać wzbudzające sensację i dużą oglądalność filmy, zdjęcia i posty. Jestem jednak zszokowany wymyśloną narracją i przedstawionymi nieprawdziwymi informacjami, jak to ma miejsce w ciągu kilku ostatnich dni - napisał w oświadczeniu Bartłomiej Bartnicki.
Sprawę skomentowała też Anna Kubala, radca prawny. Pełnomocniczka Bartnickiego przyznała, że zostały już podjęte działania prawne.Sprawą zajmuje się już radca prawny Anna Kubala.
W nawiązaniu do opublikowanych przez panią Monikę (Esmeraldę) Godlewską filmów w mediach społecznościowych podjęte zostaną wszelkie niezbędne działania na drodze prawnej mające wykazać, iż nie doszło do opisanych w filmach czynów. Przekazane materiały, które posłużą jako dowody, według mojej oceny wskazują, iż pan Bartłomiej nie dokonał zarzucanych mu czynów. W ciągu kilku najbliższych dni podjęte zostaną działania przed odpowiednimi organami wymiaru sprawiedliwości o czym będziemy na bieżąco informować - powiedziała Kubala w rozmowie z tabloidem.
Jak myślicie, sprawa znajdzie swój finał w sądzie?
AD