Kilka lat temu polskie media żyły konfliktem Moniki Jarosińskiej z Dodą. Między piosenkarkami miało dojść do kłótni i bójki w jednym z warszawskich klubów. Sprawę do prokuratury zgłosiła Jarosińska, która rzekomo miała zostać pobita przez Rabczewską. Ostatecznie stwierdzono, że przesłanki są niewystarczające i sprawa ucichła. Teraz może być o niej znowu głośno.
Po tragicznej śmierci Pawła Adamowicza Doda postanowiła zorganizować koncert pod hasłem #artyściprzeciwnienawiści. Szczytną ideę poparło wielu artystów, którzy poprzez muzykę chcą dzielić się miłością i walczyć z nienawiścią. Jednak nie każda z gwiazd podeszła do pomysłu z entuzjazmem. Agnieszka Chylińska i Edyta Górniak zapowiedziały, że nie wezmą w nim udziału. Niespodziewanie głos w sprawie zabrała Monika Jarosińska.
Piosenkarka na swoim Instastories opublikowała skan dokumentu z obdukcji lekarskiej. Zdjęcie podpisała krótkim hasłem - "Stop hipokryzji", którym wyraźnie dała do zrozumienia, że nie ufa w szczere intencje Dody, która chce walczyć z agresją.
Z dokumentu można wyczytać m.in., że na ciele Jarosińskiej widoczne były liczne zadrapania i zasiniaczenia w okolicy prawego oka i policzka.
Choć z dokumentu wynika, że Monika Jarosińska została pobita, pojawia się pytanie, dlaczego przed laty nie złożyła Dorocie Rabczewskiej pozwu cywilnego? Jak sama wtedy przyznała, była całkowicie bezradna.
Dlaczego nie walczyłam dalej? Po prostu nie miałam siły, bo byłam pozostawiona w tym dramacie sama sobie... Ocenę pozostawiam Wam - mówiła w jednym z wywiadów.
Jak myślicie, czy Doda da się sprowokować i wejdzie z Jarosińską w polemikę?
AD