Rafał Poniatowski zachorował na czerniaka, nowotwór, który najczęściej atakuje skórę. Jak sam przyznaje, choroba przyszła do niego "znienacka" i zupełnie niespodziewanie. Dziennikarz poddał się terapii metodą Simontona, która pomogła mu wrócić do zdrowia.
Zachorowałem na czerniaka, zupełnie niespodziewanie. Okazało się, że mam guzy wszędzie. Nikt nie był w stanie ich policzyć - wyznał w "DD TVN".
Były w płucach, na nerkach, wątrobie. Dziennikarz przyznał, że długo mógłby wymieniać.
Myślałem tylko, że umrę - przyznał. - Ale żyję.
Kiedy nie wiedział już, co robić, udał się do przyjaciół, którzy są lekarzami. Doradzili mu m.in terapię metodą Simontona. Polegała na pracy z własnymi przekonaniami.
Guzy zniknęły, został jeden malutki, który się zmniejsza - mówił szczęśliwy dziennikarz.
Poniatowski szybko wrócił do pracy, jego koledzy przyznali, że "zabija ich niewymuszonym humorem". Jest zdrowy, jednak czasami odczuwa niezbyt groźne dolegliwości, jednak jak sam przyznaje, są "one związane z wiekiem". Z widzami TVN-u podzielił się także swoją refleksją:
Statystyka może mówić naprawdę wiele na nasz temat. Ale trzeba pamiętać, że ona mówi o populacji. A ja nie jestem populacją. Jestem Rafał Poniatowski i zdrowieję.
Rafał Poniatowski nazywa siebie "medialnym dinozaurem". Karierę rozpoczął w radiu, później przeszedł do telewizji. Reporter aktualnie pracuje w TVN24. Prowadził relację m.in. ze Smoleńska.
AW