Avicii był jednym z najlepiej zarabiających DJ-ów na świecie. Za jeden występ mógł otrzymać wynagrodzenie w wysokości nawet 250 tysięcy dolarów (ponad 870 tysięcy złotych), a jego fortuna była szacowana na około 80 milionów dolarów (ponad 285 milionów złotych).
Jednak jak okazuje się teraz, po jego śmierci, DJ nie trzymał tych pieniędzy dla siebie - był zaangażowany w działalność charytatywną. Media podają, że oddał on milion dolarów z dochodów ze swojej trasy po Stanach Zjednoczonych w 2012 roku dla fundacji zajmującej się problemem głodu w USA. W kolejnym roku miał przekazać miliony euro szwedzkiej organizacji Radiohjälpen.
W 2013 roku Avicii powiedział w wywiadzie, że gdy zaczął zarabiać pieniądze, to odkrył, że nie potrzebuje ich tak naprawdę.
Kiedy masz nadmiar pieniędzy, których nie potrzebujesz, najbardziej sensowną, ludzką i całkowicie oczywistą rzeczą jest oddać je ludziom w potrzebie - powiedział.
Avicii nie ukrywał swojego zaangażowania w sprawy społeczne. W 2015 roku poruszył kwestie handlu ludźmi i przemocy gangów w teledyskach do swoich utworów "For a better day" i "Pure grinding".
Avicii przestał koncertować w 2016 roku z powodów zdrowotnych, które zaczęły się w styczniu 2012 roku. Spędził wtedy w szpitalu 11 dni przez zapalenie trzustki spowodowane nadmiarem alkoholu. Zmarł 20 kwietnia 2018 roku. Kilka dni po jego śmierci rodzina wydała oświadczenie, że było to samobójstwo.
OG