Matka liderki chińskiego gangu stanęła w obronie córki. "Obie zajmowałyśmy się tym biznesem". Co za szczerość!

Izabela M., tancerka z "TzG", nadal przebywa w areszcie, grozi jej 15 lat więzienia. Matka tancerki twierdzi, że ta jest niewinna. Jest pewna, że aresztowano ją tylko dlatego, że jest sławna. "Obie zajmowaliśmy się tym biznesem" - tłumaczy.

W ubiegłym tygodniu policja zorganizowała obławę na członków chińskiego gangu działającego na terenie Polski. Przestępcy wyłudzili od swoich rodaków prawie 2 mln euro. Do grupy kryminalistów należały tylko dwie Polki, jedną z nich okazała się być tancerka znana z programu "Taniec z gwiazdami", Izabela M. O sprawie pisaliśmy TU. Kobieta została okrzyknięta królową chińskiego gangu i trafiła do aresztu. Okazje się, że drugą zaangażowaną w sprawę Polką była jej matka, która teraz stanęła w obronie córki.

Matka aresztowanej Izabeli M. twierdzi, że ta wzbogaciła się w pełni legalnie na pośrednictwie w obrocie nieruchomościami, którym zajmowały się wspólnie. Chodziło o wynajem domów m.in. Chińczykom. Mika-Jarocka twierdzi, że ani ona ani jej córka nie wiedziały, czym zajmowali się najemcy.

Jeśli to przestępcy, to dobrze, że zostali aresztowani - zaznaczyła w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim"  matka Izabeli M.

Matka "królowej chińskiego gangu" sugeruje jednak, że aresztowanie Izabeli M. to medialna zagrywka, która ma na celu podniesienie rangi całej sprawie.

Aresztowanie Izy ma tylko nadać sprawie rozgłosu - dodała matka tancerki.

Nieruchomości, o których mowa oficjalnie były wynajmowane jako siedziby firm zajmujących się dystrybucją produktów spożywczych. Jednak policja zwróciła uwagę na nietypowe zachowania najemców. Wykorzystywali oni łącza internetowe o bardzo dużej przepustowości i nie pozwalali właścicielom wejść do budynków.

Ewa Mika-Jarocka przyznała, że Chińczycy, z którymi pracowała, mieli już problemy z policją, ale było to 3 lata temu i nie widzi związku z tym, co dzieje się teraz.

Matka aresztowanej twierdzi, że z przestępcami nie łączyła ich żadna relacja. Kobiety kontaktowały się tylko z ich przedstawicielem, a do wynajmowanych domów nie wolno było im nawet wejść. Ewa Mika-Jarocka twierdzi, że najemcy płacili tyle, ile było trzeba i nie było z nimi problemów, nie rozumie, na czym miałaby polegać ich wina.

Prokuratura ma na to swoją odpowiedź.

Zapewniała pobyt, zakwaterowanie, łączność i opłacała rachunki Chińczykom, którzy dzwonili do ojczyzny i wyłudzali pieniądze - wyjaśniła magazynowi "Fakt" prokurator Agnieszka Kępka.


W domu Izabeli M. policja zabezpieczyła też 250 tys. zł. Matka aresztowanej tancerki oczywiście ma wytłumaczenie również dla tej sytuacji. Kobieta twierdzi, że to po prostu odłożone pieniądze ze sprzedaży działki i zapewnia, że ma na to dowody.


Podsumowując, prokuratura ma wobec Izabeli M. siedem zarzutów. O dalszym przebiegu sprawy będziemy informować na bieżąco. Więcej szczegółów rozmowy z Ewą Mika-Jarocką przeczytacie w Dzienniku Wschodnim.

PC

Zobacz wideo
Więcej o: