Chester Bennington zmarł samobójczą śmiercią 5 dni temu. Przez cały ten czas jego przyjaciele z zespołu poza wydaniem oficjalnego oświadczenia, powstrzymywali się od osobistych komentarzy. Jednak w poniedziałek wieczorem na Facebooku grupy pojawił się emocjonalny list do zmarłego kolegi.
Drogi Chesterze, nasze serca są złamane, a fala żalu zalewa nasze rodziny za każdym razem, gdy dochodzi do nas, co się stało. Zmieniłeś życie tak wielu osób, pewnie nawet większej liczby niż zdawałeś sobie sprawę. W ostatnich dniach otacza nas miłość i wsparcie, które płyną od całego świata. Talinda i jej rodzina doceniają to i chcą powiedzieć wszystkim, że byłeś najlepszym mężem, synem i ojcem. Ta rodzina bez ciebie nigdy nie będzie już pełna - czytamy wzruszające słowa listu do zmarłego artysty.
Przez lata zarażałeś nas swoim entuzjazmem. Twoja nieobecność pozostawia pustkę, której nigdy nie uda się zapełnić - zawsze będzie nam brakowało tego emocjonalnego, zabawnego, ambitnego, twórczego, życzliwego i szczodrego głosu - czytamy dalej.
W dalszej części listu przyjaciele piszą o problemach, z którymi zmagał się Bennington, i z którymi nie udało mu się poradzić.
Cały czas staramy się pamiętać, że te demony, które nam ciebie zabrały, były częścią umowy. W końcu pokochano cię właśnie dlatego, że o nich śpiewałeś. Pokazywałeś je nam bez lęku, a my dzięki temu stawaliśmy się bardziej ludzcy. Miałeś największe serce i nigdy nie ukrywałeś swoich uczuć.
List kończy zdanie, które można interpretować jako zapewnienie, że muzycy nie wycofają się ze sceny muzycznej.
Naszej miłości do tworzenia muzyki i występowania nic nie ugasi. Choć nie możemy przewidzieć, co przyniesie los, wiemy na pewno, że życie każdego z nas stało się lepsze dzięki tobie. Dziękujemy ci za ten dar. Kochamy cię i tak bardzo za tobą tęsknimy.
Do zobaczenia znowu
Chester Bennington nie żyje
Ciało Chestera Benningtona znaleziono o 9 rano czasu amerykańskiego 20 lipca. Lider Linkin Park powiesił się na drzwiach od sypialni w swojej rezydencji w Palo Verdes Estates w Kalifornii. Miał 41 lat. Osierocił 6 dzieci. Muzyk zmagał się z uzależnieniem od narkotyków i alkoholu, chorował również na depresję.
ZI
