Agnieszka Kaczorowska i Kamil Kuroczko odeszli z "Tańca z Gwiazdami", by jako para taneczna skupić się na profesjonalnej karierze. Niestety, z tych planów nic nie wyszło, ale żadna z osób zainteresowanych nie komentowała sprawy. Aż do wczoraj. Tancerz w oficjalnym oświadczeniu dla prasy opisał kulisy współpracy z byłą partnerką, twierdząc, że czuje się oszukany.
Niecałe 6 tygodni przed turniejem przestała po prostu pojawiać się na treningach, wymyślając coraz to bardziej wydumane powody. W pewnych kręgach określa się to "gwiazdorzeniem", ale mi nie było do śmiechu, bo bez względu na to, jak finezyjne wymówki proponowała Agnieszka, to ja musiałem ponosić wszystkie związane z tym koszty.
Kaczorowska postanowiła odnieść się do zarzutów w bardzo obszernym wpisie na swoim blogu. Choć "odnieść się" to może dużo powiedziane, gdyż w jej wypowiedzi próżno szukać jakichkolwiek konkretów. Zamiast odpowiedzieć na zarzuty, tancerka pisze o "pękającym sercu i łzach, które nie dają spokoju". Przeczytajcie sami:
Jest mi bardzo przykro z powodu słów, które otrzymałam pod swoim adresem wczoraj w mediach od mojego tanecznego kolegi Kamila Kuroczko. Oczywiście mogłabym tu przekazać swój punkt widzenia na sprawę, na to dlaczego nasza współpraca się zakończyła. Mogłabym użyć mnóstwo gorzkich słów w odwecie i wyciągnąć swoje argumenty. Mogłabym w nieskończoność opowiadać jak Kamil zawinił w tej sprawie. Ale nie o to chodzi! Życie jest zbyt krótkie aby walczyć, złościć się i wyrządzać krzywdę. Nigdy nie chcę nikogo oczerniać, nawet jeśli on krzywdzi mnie. Wielu było na tym świecie takich, którzy uczyli o miłości. Ja zamierzam z tej nauki korzystać. To ona ma największą siłę!
Chociaż serce mi pęka i łzy nie dają spokoju, ponieważ ktoś kogo nazywałam przyjacielem ujawnia nasze prywatne rozmowy medialnie, a jego „oświadczenie” uderza we mnie bardzo mocno, to ja nie dam się wciągnąć w medialną awanturę. Wierzę, że jeśli Kamil Kuroczko ma pod moim adresem jeszcze jakieś zarzuty, to wypowie je prosto w twarz, a nie na portalach plotkarskich.Jedyne co dotychczas JA powiedziałam w tej sprawie to to, że z powodu innych projektów, nie jestem w stanie kontynuować pracy nad powrotem na parkiet sportowy i że Kamil może czuć się zawiedziony, ponieważ włożyliśmy w to dużo pracy. Taka prawda. Nic więcej.
Dziś dodaję, że życzę Kamilowi powodzenia, że cieszę się i będę cieszyć z każdego jego sukcesu. Dziękuję mu za czas, który razem spędziliśmy, ponieważ wiele się nauczyłam, to była ogromna lekcja dla mnie samej.
Pamiętajcie, że słowa mają siłę i to my wybieramy czy będziemy nimi ranić czy motywować i budować. Czy na do widzenia powiemy „spadaj” (w pięknym tłumaczeniu ) czy raczej „powodzenia”! „Walcz, by słowa nie raniły do krwi!” – to cytat z piosenki do musicalu Karol, która obecnie chodzi po mojej głowie i daje nadzieję, że robię dobre rzeczy. A dobro, jak wiecie, wraca! Często ze zdwojoną siłą!
WJ