O synu Zenka Martyniuka głośno było za sprawą jego problemów z prawem. Młody Martyniuk ma na swoim koncie znieważenie funkcjonariuszy na służbie, posiadanie narkotyków czy wielokrotne prowadzenie samochodu bez prawa jazdy i pod wpływem środków odurzających. Wygląda na to, że przeszedł metamorfozę.
Daniel Martyniuk, po tym, jak odrobił prace społeczne nakazane przez sąd za wykroczenia, których się dopuścił, zatrudnił się na statku. Jest teraz... marynarzem.
Na swoim Instagramie relacjonuje od kilku tygodni swoje codzienne obowiązki na statku. Nie ukrywa, że ciężka praca fizyczna daje mu wiele radości. Chwali się zdjęciami z brudną od smarów twarzą. Opowiada przy okazji, jak wygląda dzień marynarza. O 7.30 wstaje na śniadanie i o 8.00 zaczyna pracę. Pracuje do godziny 17.00. W tym ma dwie przerwy na obiad i kawę. Ostatnio pochwalił się właśnie zdjęciem z przerwy. Widzimy na nim, jak umorusany Martyniuk pozuje z posiłkiem, którym jest talerz pełen grejpfrutów. Do popicia? Napar z morwy białej!
Na ląd schodzi co cztery dni. Obecne jest na sześciotygodniowym kontrakcie, więc do Polski wróci prawdopodobnie 1 sierpnia na swoje urodziny. Będzie mógł spędzić w domu kolejne sześć tygodni. Potem zamierza wrócić na statek. Internauci chcieli wiedzieć, jak Danielowi się podoba obecne życie pełne obowiązków.
Czuję się spełniony tu, gdzie jestem. (...) Chciałem już zrobić coś innego, a nie tylko skandale - odpowiedział swoim obserwatorom Daniel.
Daniel Martyniuk opowiedział też, że to nie jest jego pierwsza przygoda na statku. Pływał już wcześniej, ale jakieś pięć lat temu przestał. Nie może też narzekać na zarobki jako marynarz.
Najważniejsze, że robię, to co lubię - podsumował Daniel.
Internauci przyznali, że to bardzo pozytywna zmiana stylu życia.
Super wyglądasz. Widać, że pobyt na statku ci służy - pisali pod postem.
Może wreszcie Daniel Martyniuk znalazł sposób na siebie?