• Link został skopiowany

"Milionerzy". Uczestnik miał dylemat przy pytaniu o polski alfabet

"Milionerzy" stale umilają wieczory widzów Polsatu. W 37. odcinku oglądaliśmy zmagania kilku graczy, u których nie brakowało emocji oraz wyzwań. Sami sprawdźcie.
Pan Bartłomiej, Hubert Urbański
Polsat, 'Milionerzy'

"Milionerzy" stale skupiają stałe grono widzów, mimo nadawania teleturnieju w nowej stacji. Poniedziałkowy wieczór zaczął się od kontynuowania gry z panem Bartkiem, który miał już na koncie 75 tys. zł. Już na początku gry wykorzystał ostatnie koło ratunkowe, jakim był telefon do przyjaciela. Jak sobie poradził? Zaraz się przekonacie.

Zobacz wideo Urbański o rzekomym udziale w "TzG"

"Milionerzy" i szybka rotacja uczestników. Ile mamy liter ze znakami diakrytycznymi?

Przyjaciel uczestnika miał doradzić mu przy pytaniu za 125 tys. złotych. Chodziło o wskazanie błędnego wyrazu, którym nie okazała się wskazana przez niego rzeżucha, a gżegżółka - w programie wyraz został napisany przez u, co było błędnym zapisem. Pan Bartek odpadł zatem z "Milionerów" i do gry dołączyła pani Emilia, której stan konta nie zmienił się wskutek programu. Uczestniczka "przegrała ze stresem" w pierwszym pytaniu o liczbę pi. Chodziło o liczbę po lewej stronie przecinka, którą jest oczywiście trójka. Uczestniczka wskazała omyłkowo jedynkę i opuściła studio.

Nadeszła pora na pana Bartłomieja, który przechodził pierwsze etapy gry szybko i bezproblemowo. Podzielił się nawet wyznaniem dotyczącym przygotowania do programu - przed odcinkiem powtarzał wiersze, o co często pytają. Musiał skorzystać z koła ratunkowego "pół na pół" przy pytaniu dotyczącym alfabetu. "Cały polski alfabet liczy 32 litery. Ile z nich to litery ze znakami diakrytycznymi?" - brzmiało pytanie zadane przez Urbańskiego. Uczestnik zaznaczył odpowiedź B. 9 przed przerwą i jest to prawidłowa odpowiedź. Finalnie zdobył 250 tys. zł i przeszedł do następnego odcinka.

"Milionerzy" z nowym kołem. Od teraz Urbański może pomóc w grze

W formacie wprowadzono pytanie do prowadzącego. Oznacza to, że Urbański może pomóc uczestnikowi. -Zwykle jest tak, że, jak zawodnik zaznacza swoją odpowiedź, to na moim monitorze, natychmiast pojawia się "tak" lub "nie". W tym wypadku, kiedy zawodnik czy zawodnicy korzystają z mojego wskazania, to ja czekam razem z zawodnikami na informację, czy to jest dobre trafienie, czy nie. I ten moment czekania jest po prostu... Dostałem dokładnie to, co zwykle sam im funduję - wyznał prowadzący w Polsacie.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: