Małgorzata Rożniatowska sympatię widzów zyskała dzięki rolom takim jak sklepowa Kleczkowska w "Złotopolskich" i Kisielowa, serdeczna sąsiadka Mostowiaków w "M jak miłość".Mimo rozpoznawalności wraz z mężem, aktorem Adamem Marszalikiem, przez lata mierzyli się z problemami finansowymi - bywało, że musieli sięgać po pożyczki, żeby przeżyć. Ukochany aktorki zmarł w 2011 roku w wieku 68 lat. Niestety, Rożniatowska musiała wówczas wywiązać się z obowiązków.
W rozmowie z PAP Małgorzata Rożniatowska wspominała, że tuż przed śmiercią jej mąż, mimo ciężkiego stanu, martwił się o nią. Pytał, czy zdążyła opanować tekst do spektaklu, od którego zależało jej dalsze zatrudnienie w teatrze. Niestety, odszedł właśnie wtedy, gdy była w pracy - na scenie. - Dyrektor zaprosił mnie, żebym zagrała i właśnie tego dnia przyszedł mnie obejrzeć. Grałam to przedstawienie z pełną świadomością, co się dzieje w moim prywatnym życiu. Ale co będziemy o tym mówić. Wielu aktorów, którzy stracili najbliższe osoby z rodziny, grało albo w dniu ich śmierci, albo w dniu pogrzebu - mówiła Małgorzata Rożniatowska.
W tej samej rozmowie Rożniatowska otworzyła się na temat pieniędzy. Razem z mężem nie mieli stabilności finansowej. Musieli pożyczać pieniądze. - Kombinowaliśmy, jak mogliśmy, próbowaliśmy gdzieś tam coś dorobić. Oczywiście skończyło się na pożyczkach. Wtedy to też był moment, kiedy pomyślałam, że sobie nie poradzimy i nagle dostałam reklamę. Wiadomo, że reklamy zawsze były dobrze płatne i to nas uratowało. Aktorstwo to zawód bardzo kochany, ale czasem różne żarty robi sobie z człowiekiem - powiedziała Małgorzata Rożniatowska. Aktorka przyznała, że obecnie w jej życiu wszystko dobrze się układa. - Mam nadzieję, że te wszystkie perturbacje już mam za sobą. Teraz jest u mnie stabilnie - podsumowała gwiazda "M jak miłość" w rozmowie z PAP.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!