Program "Awantura o kasę" zadebiutował na antenie Polsatu w 2002 roku i cieszył się ogromną popularnością wśród widzów. Trzy lata później nagle zniknął z anteny. Jego powrotu domagał się nawet sam prowadzący, czyli Krzysztof Ibisz, o czym wspomniał w jednym z wywiadów. - Po zakończeniu emisji nie raz zachodziłem do szefów i proponowałem, by wrócić tego formatu. I być może go po części wychodziłem. A może po prostu okazało się, że szefostwo myśli podobnie - stwierdził w rozmowie z "Super Expressem". Rok temu ogłoszono wielki powrót formatu.
Od początku marca możemy oglądać już drugi sezon "Awantury o kasę", która po prawie dwóch dekadach przerwy wróciła na antenę. Nowa edycja show wyłoniła dziewięciokrotnych mistrzów programu. Tomasz, Mateusz, Artur i Wojciech byli najlepsi w poprzednim sezonie i dotarli do czwartego odcinka. W ciągu dziesięciu odcinków wygrali 242 200 zł, dwa samochody i cztery skutery. Artur ze zwycięskiej drużyny w rozmowie z serwisem podkreślił, że każdy z członków drużyny otrzymał równą część wygranej, bo zwycięstwo było ich wspólną zasługą.
Dzieliliśmy się nagrodą po równo, bo wygrywaliśmy jako drużyna, jako drużyna mieliśmy równy wkład w każdy wygrany odcinek, i pieniądze nie wydają nam się dobrym powodem, żeby ryzykować z ich powodu wieloletnie przyjaźnie
- powiedział. W wywiadzie przyznał, że dla wszystkich członków drużyny udział w programie był fajnym przeżyciem. - Myślę, że dla całej naszej czwórki była to wspaniała przygoda, której nie zapomnimy do końca życia. Zarówno proces tworzenia odcinków, jak i późniejsze przeżywanie emisji z przyjaciółmi, były bardzo ekscytującym i dającym nowej perspektywy przeżyciem - wyznał.
Artur ze zwycięskiej drużyny poinformował w rozmowie z serwisem Pomponik, że każdy z członków drużyny część wygranej przeznaczył na podróże. - Ja aktualnie spędzam czas ze swoją ukochaną na Seszelach - podkreślił. Zaznaczył, że zadbał także o odłożenie pewnej sumy.
Część zaoszczędziłem, część przeznaczyłem na rozwój, część na szeroko pojęte zachcianki, marzenia i inwestycje, które od kilku lat odkładałem na bok
- podsumował. Artur wyjawił, jak się czuł, kiedy dowiadywał się o kolejnej wygranej. - Radość przemieszana z niedowierzaniem i pewnym fizycznym wyczerpaniem - każdy odcinek, wbrew temu, co można podejrzewać, śledząc program przed telewizorem, wymaga dużych pokładów energii - wyznał.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!