"Familiada" podbiła serca polskich telewidzów i już od ponad 30 lat bawi kolejne pokolenia oglądających. Fani teleturnieju mogą odetchnąć z ulgą - TVP potwierdza, że w marcu pojawi się nowy sezon show. Jak jednak wiemy, wraz z nagraniem premierowych odcinków "Familiada" doświadczyła też sporych zmian.
Przypomnijmy, że na początku lutego wirtualnemedia.pl przekazały, iż nowy sezon programu będzie liczył 89 epizodów, które zostaną zrealizowane w nowej hali zdjęciowej przy ulicy Woronicza w Warszawie. Ze świeżym studiem ma się wiązać także przejęcie stanowiska reżysera przez nową osobą - a dokładnie Tomasza Motyla. Wcześniej współpracował on z TVP m.in. przy produkcji Eurowizji Junior 2019 i 2020 oraz programów "Czar Par" i "Koło Fortuny".
"Familiadę" przejęła przy tym polska spółka koncernu Fremantle, podczas gdy wcześniej przez 30 lat produkcją zajmowała się firma Astro. Najnowsze wieści dotyczą właśnie tej drugiej spółki oraz jej planów po odstąpieniu teleturnieju. Jak się okazuje, Astro znalazło już chętnych na wynajem studia, w którym wcześniej powstawała "Familiada", a budynek firmy ma zostać dodatkowo rozbudowany. Co ciekawe, w nowych kondygnacjach miałyby znajdować się lokale mieszkalne.
Karol Strasburger, który prowadzi show od samego początku, wyjawił niegdyś, że teleturniej doświadczył już wielu zmian na przestrzeni czasu. W 2024 roku opowiedział o nich szczegółowo w rozmowie z "Faktem". - Zmieniła się formuła, już nie muszą być rodziny, więc przyjeżdżają studenci, ludzie biznesu. Nie ma jednak pracowników państwowych i polityków. (...) Ludzie są bardziej otwarci i odważni - wyznał Strasburger. Zauważył też, że uczestnicy nie przejmują się już przy tym etykietami. - Kolejna duża zmiana, jaką widzę, to inna forma zwracania się do siebie. Początki były bardzo oficjalne, gdy się do kogoś zwracało, to się go tytułowało, było panie profesorze, panie magistrze, panie dyrektorze. To było bardzo ważne. Mówienie po imieniu nie wchodziło w rachubę - podkreślił prowadzący "Familiadę".