W "Milionerach" pytania potrafią zadziwić nie tylko uczestników, ale i samego prowadzącego. W 578. odcinku programu do gry przystąpiła pani Anna. Choć pokonała rywali w pytaniu startowym, siadając naprzeciwko Huberta Urbańskiego, nie poszło jej dobrze. Odpadła po pierwszym pytaniu, lecz widzowie zwrócili uwagę na to, że gospodarz mógł ją zmylić. Szybko padły zarzuty pod jego adresem.
Po emisji tego odcinka w telewizji widzowie rzucili się do komentowania w sieci. Nie odpowiadało im zachowanie prowadzącego. O co cała afera? Pytanie za 500 złotych brzmiało: Jeśli korpoludy ciężko pracują, to właśnie siedzą w:
Hubert Urbański podał wszystkie warianty, jednak przy odpowiedzi C powinien przeczytać "w łorku" (z angielskiego "work" - praca). Zamiast tego przeczytał po prostu "w worku". Wówczas uczestniczka źle zrozumiała tę odpowiedź, sądząc, że chodzi o worek. Pani Anna udzieliła błędnej odpowiedzi. Sytuacja wyjaśniła się dopiero po tym, jak prowadzący poinformował ją, że nic nie wygrała. Tym razem podkreślił angielską wymowę wyrazu, lecz po fakcie.
A jeśli ci powiem, że "w worku" po angielsku to...? - zagadnął.
The bag? - odpowiedziała pytająco uczestniczka.
E, nie. "W worku", "w łorku" - powiedział Urbański.
Kobieta wyszła ze studia niezadowolona, co było widać po jej minie, lecz nie robiła wyrzutów prowadzącemu. W przeciwieństwie do widzów, którzy całą sprawę skomentowali w internecie. "Pytanie jest żenujące. To, co się nasuwa, to paczka (przyjaciół - z korporacji). Po tym, jak przeczytał odpowiedź C, w życiu bym na to nie wpadł, a tak się składa, że uczę oraz tłumaczę i chodzi akurat o angielski", "Pytanie dramat. Jednak worek a "łork" czytane z angielskiego, to dwie różne rzeczy... Niesprawiedliwe" - napisali internauci na profilu "Milionerów" w mediach społecznościowych. Słusznie?