"Motel Polska" jest przedstawiany jako innowacyjny format telewizyjny, w którym osoby o różnych poglądach komentują bieżące wydarzenia polityczno-społeczne. Bohaterami są zarówno znane osoby (pojawił się m.in. Krzysztof "Diablo" Włodarczyk), jak i starannie wyselekcjonowani widzowie, charakteryzujący się ciekawością świata. Podczas komentowania jednego z przedstawionych w show wydarzeń doszło do dość niespodziewanej sytuacji jak na standardy, do których przyzwyczaiła nas dotąd TVP. Uczestniczka bowiem stanęła w obronie osób LGBT.
Przed telewizorem zasiedli tym razem m.in. Dorota Wodzińska-Burzyńska i jej syn Patryk. Nie ukrywali, że mają zupełnie inne poglądy. Nastolatek był bardziej konserwatywny, jego mama wykazała się większą tolerancją. Do burzliwej dyskusji doszło podczas oglądania obrad Parlamentu Europejskiego, zwłaszcza momentu, kiedy potępiono dyskryminację osób LGBT.
Dla mnie to jest temat, który w dzisiejszych czasach w ogóle nie powinien być poruszany. Bo mamy ważniejsze rzeczy - stwierdził Patryk.
Kobieta zapytała się go, dlaczego, i usłyszała, że "mamy ważniejsze sprawy". Mimo tego dalej ciągnęła temat:
Niech każdy kocha tak, jak lubi, nie? - zwróciła się do niego.
On jednak nie zgodził się z jej słowami.
Nie. Dokładnie nie. Dlatego, że kochać nas już chyba Biblia nauczyła - bronił swojego zdania.
Później próbowała go przekonać do swoich poglądów, tłumacząc, że każdy ma prawo być szczęśliwy niezależnie od tego, kogo kocha. Jednak nie udało się jej uświadomić syna. Pomimo przytoczonych argumentów, mężczyzna nie zmienił swojego podejścia.
Internauci spekulują, że był to ostatni odcinek, w którym pojawiła się Dorota Wodzińska-Burzyńska.