"Ślubu od pierwszego wejrzenia". Martyna marzyła o wysokim brunecie, którego miały jej zazdrościć przyjaciółki. Okazało się jednak, że Przemysław znacznie odbiega od jej wyobrażeń. Kobieta nie ukrywała, że "nie tego się spodziewała".
Oboje od samego początku podchodzili do eksperymentu entuzjastycznie. On uważał, że istnieje miłość od pierwszego wejrzenia, ona, że eksperci spełnią jej oczekiwania w doborze partnera.
Wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia. Już kiedyś byłem, więc wiem, że jest coś takiego - mówił Przemysław przed ślubem.
Na miejscu mężczyzna był obserwowany przez rodziców Martyny. Ojciec obawiał się, że jego córka poczuje się rozczarowana. Chciał ją nawet uprzedzić, jednak nie mógł wyjść z sali. Niestety, przeczucia co do jej zachowania były słuszne.
Nie tak go sobie wyobrażałam - stwierdziła gorzko, gdy podeszła do przyszłego męża.
Nie ukrywała, że oczekiwała kogoś innego. Za to ona na Przemysławie zrobiła spore wrażenie. Szczerze mówił, że jest piękna i bardzo mu się podoba.
Prześliczna dziewczyna. Piękna - mówił podekscytowany.
Pomimo swoich reakcji, oboje podjęli decyzję, że godzą się na zawarcie związku małżeńskiego. Martyna uznała, że nie będzie go skreślać przez to, że nie wygląda tak, jak go sobie wymarzyła.
Jednak jej brak uśmiechu wprawiał w zakłopotanie gości, którzy mieli nadzieję, że po rozmowie z mężem się trochę rozluźni. Widać, że kobieta jest rozczarowana wyborem ekspertów. Jednak jak powtarza psycholog Piotr Mosak, to nie jest koncert życzeń.
Myślicie, że mają szansę?
AW