Jacek Kawalec do dzisiaj kojarzony jest z programem "Randka w ciemno", choć od czasu, kiedy przestał go prowadzić, minęło już niemal 19 lat. Teraz, po latach, aktor nie czuje już tego ciężaru i jest w stanie nawet spojrzeć krytycznie na program.
Co też uczynił będąc gościem show Kuby Wojewódzkiego.
Wspomnienie "Randki w ciemno" starzeje się jak wino. Kiedy prowadziłem ten program, to wielu ludzi uważało go za siermiężny i sztuczny, bo rzeczywiście pod tym względem był bardzo wieśniacki, natomiast dzisiaj ludzie wspominają go jako coś niezwykle fajnego - mówił.
"Randka w ciemno" nie zdominowała jednak dyskusji, a Kawalec dał się poznać jako człowiek wrażliwy krzywdę i potrzeby ludzi, pomagający im i orędujący za równouprawnieniem.
To ostatnie dało o sobie znać, kiedy do studia weszła półnaga Wodzianka z napojami.
Ciekawe, czy nie wparują tu dziewczyny z czarnym protestem, że traktujesz kobiety instrumentalnie - powiedział, kiedy Wodzianka opuściła studio.
A możesz zaordynować, w którym momencie zauważyłeś, że ta dziewczyna była traktowana instrumentalnie? - zapytał showman.
Każecie się jej ubierać w taką garderobę... kiedy ją widziałem w charakteryzacji była w swetrze - odparł Kawalec.
Jego słowa chyba trafiły głęboko Wojewódzkiego, bo wyglądał na zaskoczonego. Zamilkł.
To nie była ta. Ona nie ma swetra, bardzo mało jej płacimy - niebyt zręcznie wybrnął po chwili.
Potem przypomniał mu wypowiedź z jednego z wywiadów, w którym powiedział, że według niego niemoralne jest kupowanie sobie samochodu wartego setki tysięcy. Kawalec potwierdził i dodał, że sam jeździ "przeciętnym samochodem".
Jeżeli za tę kasę można wyleczyć jakieś chore dziecko albo nakarmić kogoś, kto tego naprawdę potrzebuje, to naprawdę głupio bym się czuł w takim samochodzie. Mnie samochód jest potrzebny po to, żeby dojechać na miejsce, zdążyć na czas i żeby się nie zepsuł - powiedział.
JZ