MAREK I ANIA
Ania zaraz po przywitaniu przeszła do konkretów i zagoniła Marka do pracy. Najpierw kazała mu zbierać truskawki, czego nie cierpiał.
Chyba niedobrze, że nie lubi zbierać truskawek, ale ja nie lubię skubania gęsi - skomentowała to, wspominając nieprzyjemne zadanie w gospodarstwie rolnika.
Potem, w kolejności, kazała mu: kosić ogródek, potem łąkę, a następnie zaorać pole. Wtedy zlitowała się nad nim i zarządziła czas relaksu. I kiedy Marek myślał, że w końcu wypocznie, Ania zabrała go rowerem na kort tenisowy. Cóż, nie było to jego wymarzone miejsce do relaksu.
Nad kondycją musi popracować. W ogóle musi nad sobą popracować - powiedziała potem do kamery.
Wreszcie przyszedł czas na poważne rozmowy. Okazało się, że żadne z nich nie jest gotowe porzucić swojego dotychczasowego świata dla drugiej osoby.
Myślę, że nie bardzo chciałabyś się przeprowadzić. Ja mógłbym się przeprowadzić, gdybym nie miał swojego gospodarstwa - powiedział Ani Marek, kiedy ta zapytała go o konkrety.
Ania doceniła szczerość, ale miała już na to gotową odpowiedź.
Ja dzisiaj znikam z tej opowieści. Nie poczułam tej bliskości - powiedziała mu.
Marek przyznał, że on także.
Tak naprawdę w żadnej z was nie wypatrzyłem swojej drugiej części.
Rozstali się w zgodzie, serdecznie. A Marek niemal bezpośrednio po tym, jak dostał kosza, wyruszył do następnej dziewczyny. Przyznał bowiem, że kontaktował się także z dziewczynami, które nie weszły do programu. I właśnie jedna z nich go zaprosiła do siebie.
ZBIGNIEW I IRENA
Zbigniew ma ogromną słabość do płci przeciwnej. Jeszcze, kiedy miał trzy kandydatki, rwał się do całowania i przytulania każdej z nich. Każdą z nich komplementował bez opamiętania.Teraz, kiedy została Irenka, zachowywał się dokładnie tak samo.
Widziałbym waszą mamę u siebie na gospodarstwie. Fajna kobieta, elegancka kobieta - mówił do dzieci Ireny podczas powitalnego obiadu.
Kiedy potem wyszli na spacer, Irena zauważyła u Zbigniewa zwiększony animusz.
Trochę inaczej się zachowujesz, niż u siebie. Trochę do przodu. Krok zrobiłeś - powiedziała.
Zbigniewowi najwyraźniej ocena zachowania przypadła do gustu.
Fajna taka laseczka, urodziwa - komplementował ją.
Kiedy podczas kolejnego spaceru usiedli przy sobie, trudno mu było utrzymać ręce przy sobie. Łaskotał Irenę w ramię, bawił się jej włosami i próbował ją przytulać. Irena czuła się niezręcznie, choć jednocześnie podobało jej się to.
Kiedy chwyta za rękę nie przeszkadza mi, ale obejmowanie... peszy mnie. Trzeba będzie to pokonać - powiedziała potem do kamery.
Uzgodnili, że wprawdzie w najbliższym czasie jemu trudno będzie wyrwać się z gospodarskich obowiązków, ale ona chętnie go odwiedzi.
Oczywiście, że chcę się z nim spotykać. Być może będę za nim tęskniła - powiedziała na koniec.
SZYMON I MARYSIA
Szymon bardzo podoba się Marysi, ale w tym odcinku okazało się, że zdobycie jej serca to nie wszystko - rolnik musi sobie jeszcze zjednać przychylność jej ojca. Ten wypytywał Szymona o wielkość gospodarstwa i związane z nim szczegóły. Rolnik odpowiadał najlepiej, jak umiał.
Niech pan powie, że jest z tego zadowolony, czy tak lekką ręką córkę wysyła... - poprosił go po tym Szymon.
Na razie jeszcze nie wysyłam. A co będzie robiła na wsi? - ojciec Marysi uniknął bezpośredniej odpowiedzi.
To wszystko do dogadania.
Szkoli się, uczy, wykształcenie ma, a teraz idzie grzebać się w polu - ojciec nie był jednak przekonany.
Najważniejsze, że oboje są do siebie przekonani.
Czuję, że z każdą chwilą zbliżamy się do siebie z Marysią.
Szymon jest mężczyzną, w którym mogłabym się zakochać - mówili potem do kamery.
MONIKA I TOMEK
Tomek był bardzo przejęty wizytą Moniki, choć ona nie ukrywała, że wyjazd traktuje mocno rekreacyjnie.
Czuję się jak na wakacjach. Wszyscy o mnie dbają. Cudownie - mówiła rozmarzona.
Jest kobietą wyjątkową, piękną, i bycie przy jej boku to jest coś pięknego. O taką kobietę mi zawsze chodziło - tak opisywał ją potem do kamery Tomek.
Monice jednak szybkość, z jaką Tomek okazywał jej uczucia, nieco przerażała.
Nie wiadomo, co będzie, ale dla mnie będzie dobra zabawa, ale on mnie straszy, bo już się deklaruje, że może u mnie żyć, mieszkać. Na razie jest za wcześnie.
Dlatego na razie stara się dobrze bawić u Tomka, ale nie dawać mu za dużych nadziei.
Jest wrażliwy. Nie wysunę się pochopnie z deklaracjami, bo mogłabym go skrzywdzić, a nie chciałabym tego.
ŁUKASZ I PATRYCJA
To jedna z tych par, które niemal od razu wpadły sobie w oko. A w każdym razie Patrycja z trudem maskuje, że przystojny i sympatyczny rolnik bardzo jej się podoba. Ale i on miał trudną przeprawę z ojcem swojej wybranki. Zapytany, czy jest rolnikiem z zamiłowania, czy po prostu przejął rodzinne gospodarstwo, bo musiał, odparł dyplomatycznie:
Trudne pytanie. Ja mam satysfakcje, jak osiągam wysokie plony.
Zrobił na ojcu Patrycji wrażenie dopiero później, kiedy musiał uruchomić i wyprowadzić w pole ciągnik starego typu, kilkudziesięcioletniego ursusa. Okazało się, że Łukasz potrafi obsługiwać nie tylko nowoczesne ciągniki.
Gospodarz z niego będzie, ale czy zięć? Okaże się - zawyrokował ojciec Patrycji.
Kiedy wreszcie mieli chwilę dla siebie, wybrali się na spacer. Stojąc na moście, zaczęli poważnie rozmawiać. Łukasz w pewnym momencie pocałował Patrycję. Nieoczekiwanie rozległo się bicie dzwonów pobliskiego kościoła.
Kościół się odezwał i tu może kiedyś weźmiemy ślub - rozmarzyła się Patrycja.
Nie naciskaj...
To na razie hipoteza... jak nie z tobą to z kimś innym - wybrnęła.
Zobaczymy - powiedział i pocałował ją.
JZ