Szczególnie dużo pracy miała Patrycja, która znajdowała u swojego partnera same błędy w zachowaniu i etykiecie.
"Projekt Lady" nie przestaje zaskakiwać. Po zeszłotygodniowym, bardzo emocjonującym odcinku, wydawało się, że uczestniczki już bardziej się nie otworzą. Wszak dyskutowano o sprawach sercowych i problemach z mężczyznami.
Tymczasem okazuje się, że kolejny, już szósty, odcinek show również obfitował w emocje. Zadaniem tygodnia, jakie stanęło przed dziewczętami, było zorganizowanie wystawnej kolacji dla ich bliskich. Każda chciała wypaść jak najlepiej, bo od ich ostatniego spotkania z rodzicami i przyjaciółmi minęło już aż 6 tygodni.
Dziewczyny czeka naprawdę ciężkie zadanie. Będą gotowały pod okiem kucharza-arystokraty - powiedziała Tatiana Mindewicz-Puacz.
Aby przyjęcie udało się jak najlepiej, uczestniczki wzięły udział w warsztatach z Mikołajem Reyem, cenionym na całym świecie szefem kuchni. Choć niektóre z dziewczyn nigdy nawet niczego nie ugotowały, to po spotkaniu z kucharzem zapałały pasją do kulinariów. Duża w tym chyba zasługa samego Reya, który z miejsca oczarował uczestniczki.
Mój chłopak mógłby być taki, jak on! - wyznała Iza.
Patrycja Karczewska miała duży problem z... szatkowaniem szczypiorku. Pomogła dopiero interwencja szefa kuchni.
Bałam się o swoją dłoń! Nie dam się oszpecić dla jakiegoś warzywa... - wyznała autorka "Pati Show".
Zanim jednak wykorzystają nowo zdobyte umiejętności, aby zachwycić rodziców, mogły sprawdzić się, przygotowując próbną kolację dla Małgorzaty Rozenek i mentorek. To spotkanie nie przebiegło jednak aż tak perfekcyjnie.
Patrycja i Agata, pełniące obowiązki dyżurnych, pomyliły bowiem kolejność dań: zamiast przystawki... podały danie główne.
To jest duży błąd, trzeba się wykazać zmysłem organizacyjnym. Paniom tego brakuje, one się dopiero tego uczą - oceniła tę wpadkę Irena Kamińska.
Mentorki uznały, że ich działaniami powinna pokierować Pamela, której brakuje ich zdaniem pewności siebie i siły przebicia. To zadanie będzie dla niej ważną próbą charakteru.
To będzie bardzo cenne doświadczenie dla nas wszystkich - przyznała Małgorzata Rozenek.
Wizja spotkania z bliskimi była też punktem wyjścia do kolejnych warsztatów z Tatianą Mindewicz-Puacz. Uczestniczki szczerze opowiedziały jej o swoich problemach rodzinnych. Niektóre wychowywały się w niepełnych domach, inne zmagały się z alkoholizmem rodziców. Aby na dobre oczyścić się z tego ciężkiego bagażu, dziewczęta napisały do swoich rodziców szczere listy. Zawarły w nich również podziękowania za to, co dobre spotkało ich w rodzinnym domu.
Moja mama kiedyś ze złamaną nogą przyszła na mój mecz siatkówki, bo wiedziała, jak ważny jest dla mnie - wyznała Patrycja Wieja.
Angelika przyznała, że rodzice mają do niej wielką cierpliwość:
Wiem, że czasem robię bardzo głupie rzeczy, a oni przy mnie są.
Agata wyznała, że ma do swojego ojca żal, za to, że przez jego uzależnienie od alkoholu jej dzieciństwu brakowało pewności.
Tato, nie będę już czekać, aż zabierzesz mnie na basen. Sama sobie na niego pójdę - wyznała uczestniczka, drąc w ramach "terapii" napisany przez siebie list.
Sama mentorka, jak zwykle, zaskoczyła je odważnym wyznaniem. Okazuje się, że Mindewicz-Puacz nie zawsze była tak elegancka i ułożona.
Kiedy miałam 18 lat i zaszłam w ciążę, to wszyscy dookoła mówili mi, że dają mi rok albo dwa, zanim wyląduję na dnie - wyznała zaskoczonym uczestniczkom Tatiana. - To mnie zmotywowało do tego, żeby pokazywać ludziom, że mogę robić to, co chcę, a nie to, co inni myślą.
Po kolejnym trudnym warsztacie, dziewczęta zajęły się przygotowywaniem wielkiego wieczoru. Zaczęły od dekoracji stołu, co - oczywiście - nie poszło gładko. Część z uczestniczek próbowała przepchnąć swoje kontrowersyjne pomysły na to, jak powinna wyglądać ich kolacja. Dziewczyny niemal jednogłośnie podeszły jednak do tego zadania z dużym zaangażowaniem. Szybko okazało się jednak, że trudno im pogodzić się z tym, że muszą słuchać "kierowniczki" Pameli.
Potem dziewczyny przeniosły się do kuchni, aby przygotować swoje popisowe dania. Tu praca zespołowa wyszła zdecydowanie lepiej.
Jesteśmy dumne z Pameli, potrafiła zapanować nad sytuacją, choć każda z nas i tak bardzo się starała - przyznała Agata.
Powitanie gości było emocjonującym przeżyciem i dla dziewcząt, i dla ich bliskich.
Fajnie było zobaczyć kogoś po takim dłuższym czasie, zwłaszcza, gdy jest się z ludźmi, których się nie zna - wyznała Pati.
Finałowa kolacja, podczas której uczestniczki spotkały się z dawno niewidzianymi bliskimi, okazała się wielkim przeżyciem dla obu stron. Było to emocjonalne doświadczenie: niektóre z dziewcząt wykorzystały je, aby szczerze porozmawiać z rodzicami i wylać z siebie dawno chowane urazy. Innym najbardziej zależało, aby bliscy zobaczyli, jaka zaszła w nich zmiana.
Jestem zachwycony jej wizerunkiem, jest taka naturalna, jest sobą! - wyznał chłopak Patrycji.
Autorka "Pati Show" wykorzystała spotkanie ze swoim ukochanym, aby... poprosić go o umówienie wizyty u fryzjera, kosmetyczki i manikiurzystki.
Spotkanie z mamą, z którą rzadko się widuje, było szczególnie trudne dla Roksany.
Mama wychowała dwójkę dzieci sama, bez faceta. Dobrze sobie poradziła, to nie jej wina, że ja gdzieś tam po drodze skręciłam - wyznała najmłodsza uczestniczka "Projekt Lady".
Pamela przyznała, że ma trudne relacje z ojcem, który nie pojawił się w Pałacu w Radziejowicach.
Ojciec powiedział mi, że nie życzy sobie, bym używała w tym programie jego nazwiska, bo przyniosę mu wstyd. Wierzę, że jak obejrzy cały program, to zobaczy, jak się zmieniłam.
Uczestniczki jednak przede wszystkim chciały przekazać swoim rodzinom nowo zdobytą wiedzę. Zwłaszcza, że szybko okazało się, że ich zachowanie sprzed programu miało duży związek z tym, z jakiego domu pochodzą. Nieustanne poprawianie błędów i nauka etykiety nie do końca spodobała się wszystkim gościom.
Po kolacji przyszedł czas na podsumowanie minionego tygodnia. Mentorki uznały, że gorzej w tym tygodniu poradziła sobie Roksana, której zarzucono nieradzenie sobie z emocjami. Dostało się też Patrycji, bo mentorki miały wątpliwości, co do szczerości jej intencji.
Ostatecznie, z "Projektem Lady" tym razem pożegnała się właśnie Patrycja Karczewska. Mentorki, uzasadniając ten wybór, przyznały, że barwna uczestniczka osiągnęła już w programie wszystko, co chciała.
Patrycja starała się bardzo, ale osiągnęła pewne maksimum w tym programie. Ona nie do końca jest zainteresowana tym, co mogłaby zrobić więcej - wyznała Mindewicz-Puacz.
IN