• Link został skopiowany

"Kuchenne rewolucje": W Elblągu straszy! 'Mężczyzna tu się powiesił. Zapalają się światła, trzaskają drzwi'. Nawet Gessler uwierzyła

Kuchnia, w której straszy to praktycznie norma wśród lokali, które odwiedza Gessler w swoim programie. Ale prawdziwe duchy w restauracji? Tego - o ile nas pamięć nie myli - jeszcze nie było.

Restaurację Figaro położoną w zabytkowym budynku w Elblągu prowadzi młoda, bo zaledwie 23-letnia Patrycja. Wcześniej pracowała w lokalu jako kelnerka. W pewnym momencie pojawiła się możliwość przejęcia lokalu - jej partner był przyjacielem ówczesnego właściciela. Tak też się stało, a Patrycja z kelnerki awansowała na właścicielkę. Niestety brakowało jej doświadczenia w prowadzeniu biznesu, ale przede wszystkim wiedzy z zakresu gastronomii. Patrycja bez ogródek wyznała, że nie lubi gotować, a kuchnia nie jest jej pasją. To wszystko jednak nic w porównaniu z problemem "ducha". Właścicielka twierdziła, że to właśnie przez niego lokal przynosi straty i brak w nim klientów.

Tutaj był budynek mieszkalny. Mężczyzna w dawnych latach tu się powiesił. Taka jest legenda, że tu nie może być dobrze - zwierzyła się Gessler.

Pracownicy byli przekonani, że w restauracji straszy.

Same zapalają się światła, trzaskanie drzwiami u góry - dodała właścicielka.
Na barze stałam z kelnerem, a pośrodku był pogrzebacz i on sam się odwiesił i zrzucił na ziemię - dodała kelnerka.
TVN/ X-news

Magda Gessler , o dziwo, wcale nie podważyła opisywanych przez nich wydarzeń.

Znaczy wierzycie w duchy? Ja chyba zaczynam wierzyć - przyznała.

Duch doczekał się nawet własnego imienia - pracownicy zaczęli o nim mówić per "Marian". Skoro więc nawet Gessler uwierzyła w ducha, nie pozostało nic innego, jak go - to dość istotne - nie wypędzić, a oswoić. Tym bardziej, że "kreatorka smaku" widziała potencjał w kucharzach i podobał jej się wystrój wnętrza. Jedyne, co ją zdenerwowało to złe podejście właścicielki.

Wkurza mnie twoja niewiedza, to, że nie zrobiłaś żadnego kursu w knajpie.

Właścicielka była dobrej myśli.

Mam nadzieję, że pożegnamy Mariana, że odnajdzie swoje miejsce - mówiła.

Gessler miała genialny plan - zamiast uciekać od problemu ducha, postanowiła wykorzystać jego "potencjał". Nowa nazwa lokalu będzie nawiązywać do ducha właśnie.

Może zróbmy mu na złość i nazwijmy restaurację Duchówka, żeby dopiec mu - ogłosiła restauratorka.
X-news/ TVN

W międzyczasie okazało się, że "złe duchy" są także wśród pracowników - jeden z kelnerów skłócił szefową z resztą załogi, sugerując jej, że w lokalu dochodzi do kradzieży. Patrycja mu uwierzyła, jednak jej podejrzenia popsuły atmosferę panującą wśród do tej pory zgranej ekipy. Chyba pierwszy raz byliśmy świadkami, kiedy to Gessler sama wyrzuciła nielojalnego pracownika.

Dawid, dziękujemy Ci - powiedziała.

Po oczyszczeniu atmosfery można było wreszcie przejść do zmian. Oprócz nowej nazwy, Gessler wprowadziła tylko niewielkie zmiany w wystroju wnętrza - "ożywiła" je dodając kwiaty. Restauracja odtąd mu przyciągać przede wszystkim dobrymi potrawami, a także wykorzystać swoją zaletę - w lokalu jest prawdziwy piec. Od tej pory będzie tu można zjeść zupę typu cappuccino - krem z batatów, golonkę czy cielęcinę pieczoną z pieca, a także grilowaną grzankę z niebieskim serem. Gessler namówiła właścicielkę, by przyrządzała potrawy razem z zespołem i wreszcie zainteresowała się gotowaniem. Trzeba przyznać, że Patrycja była naprawdę pilną uczennicą - nie tylko skrzętnie notowała przepisy, ale też kosztowała dań. Skoro nowa nazwa lokalu nawiązuje do ducha - nie można było o nim zapomnieć. Dostał specjalnie miejsce przy osobnym stole, gdzie "podawane" jest mu jedzenie i picie. Na uroczystej kolacji Gessler sama tego dopilnowała.

Duchowi nic nie naleliście, halo? - nawoływała. - To jest duch, którego trzeba nakarmić. Głodny będzie trzaskał po szybach - przekonywała.
X-news/ TVN

4 tygodnie po finałowej kolacji, duch został w pełni "okiełznany".

Duch znikł, najadł się, napił, póki co nie straszy - twierdziła właścicielka.

Nauka Gessler w zakresie gotowania również nie poszła w las. Stało się coś rzadko spotykanego - uczeń przerósł mistrza - a zupa, którą dla Gessler przygotował kucharz, skradła jej podniebienie.

Ale obłęd. Tego się nie spotyka codziennie. Totalnie wow! Nieprawdopodobne, że ktoś zrobił coś tak jak ja, a dziś smakuje mi to lepiej - komplementowała.

A jak wyglądają obecnie ceny w restauracji?

Mieszane sałaty z wędzonym pstrągiem za 16 zł, krem z batatów za 12 zł, udziec cielęcy za 39 zł, żeberka cielęce za 35 zł, golonkę z pieca za 29 zł czy też saganek z zapiekaną piersią kurczaka i grzybami za 29 zł. Na deser zjeść można drożdżówkę z koglem moglem i bitą śmietaną za 11 zł - czytamy na Gazetawroclawska.pl.

Vic

Więcej o: