Ostatni odcinek programu "Masterchef" przejdzie chyba do historii jako jeden z tych, których nie powinny oglądać osoby o dużej wrażliwości względem zwierząt i ci, którzy nie są odporni na widok różnych obrzydliwości. Kucharze wyjechali do Maroka, gdzie ich przewodniczą była popularna tam Alia Al Kasimi - prowadząca swój własny video blog kulinarny "Cooking with Alia". Najpierw zaprowadziła ich na marokański bazar, pełny świeżego jedzenia. Uwagę uczestników przykuła szczególnie część z mięsem, gdzie można było zobaczyć np. całe krowie łby wystawione na sprzedaż.
W Maroku wykorzystujemy wszystkie części zwierzęcia od łba po kopyta - powiedziała przewodniczka.
Żeby zobrazować im swoje słowa, Alia zabrała ich w bardzo oryginalne miejsce. Zaprowadziła ich tam, gdzie przypala się kopyta, które później można jeść. Ich oczom ukazał się co najmniej tuzin nóg z kopytami, które leżały na chodniku jeszcze przed wejściem do budynku z piecem.
Kurcze jaka oblecha. Leży wszystko na chodniku. W Polsce to by nie przeszło - oburzyła się Beata. Krew na nogach, wszystko na dworze, nie wiem, jak oni to jedzą - mówiła zdegustowana Diana.
Wszystkim uczestnikom na czele z Marią zrobiło się niedobrze i nie chcieli zostać dłużej w tym miejscu. Tylko Daniel wydawał się niewzruszony.
Ja jestem odporny na takie rzeczy, które normalnego człowieka przyprawiają o ból głowy - chwalił się i nadział jedno z kopyt na wielki drut po czym zaczął je przypalać w piecu.
Kiedy uczestnicy mówili, że mają już dosyć, Alia wcale ich nie pocieszyła:
To dopiero początek - odparła tajemniczo.
Przewodniczka zabrała ich później do typowej marokańskiej restauracji, gdzie podano wszystkim zakryte danie. Uczestnicy myśleli oczywiście, że na talerzach znajdzie się coś pysznego, ale czekała ich niemiła niespodzianka. Kelner zaserwował im...kopyta. Niektórzy zastanawiali się, czy to te same, które widzieli przed chwilą porozwalane na chodniku. Przewodnika zachęcała:
To jest wyjątkowe danie. My w Maroku nie jemy go na co dzień tylko 2, 3 razy w roku.
Nikt nie chciał jeść "rozpływającego się w ustach kopyta" oprócz Daniela, ale ten, jak się później okazało, skłamał, że zjadł całe danie - schował całe mięso pod ziemniaki. Charles i Diana spróbowali kopyta, ale danie ich nie zachwyciło, a oporną Marię, która próbowała wmówić marokańskiej gwieździe, że jest wegetarianką, nakarmiła przewodniczka.
Wcisnęła mi kawał skóry z chodnika i pytała czy to dobre - żaliła się do kamery Maria.
Później uczestnicy udali się na kolację, którą mogli zjeść razem z jurorami. Magda Gessler chwaliła wszystkich i wzniosła za nich toast.
Jestem taka wzruszona ze mogłam tu przylecieć - mówiła Maria pomimo przygody z kopytem. - Taka bidulka jak ja, księgowa, zafundowała sobie takie sanatorium - dodała.
Z programu w tym tygodniu odpadł Leszek, który ugotował najgorsze danie podczas pierwszej konkurencji jeszcze w Polsce. Kucharze musieli gotować z produktów, które wybrali dla siebie inni uczestniczy. Leszkowi przypadł koszyk Diany, który nie przypadł mu do gustu.
Wolałbym gotować z odpadków niż z koszyka Diany - żalił się.
Kiedy "oddał fatucha", wyznał że będzie mu brakowało programu.
Trochę będzie bolało, ale to była fajna przygoda - powiedział.
majk