• Link został skopiowany
Tylko u nas

Tuska zdradziło "wilcze spojrzenie" i ruchy ramionami. Ekspert wziął pod lupę orędzie

Donald Tusk postanowił 2 czerwca wygłosić przemówienie po oficjalnym ogłoszeniu, że nowym prezydentem Polski zostanie Karol Nawrocki. Zachowaniu premiera na prośbę Plotka przyjrzał się ekspert ds. mowy ciała Maurycy Seweryn.
Donald Tusk w orędziu do narodu
Fot. Youtube.com/Kancelaria Premiera

Nowy prezydentem Polski, a zarazem i następcą Andrzeja Dudy, zostanie Karol Nawrocki. Popierany przez Prawo i Sprawiedliwość dotychczasowy prezes IPN wygrał drugą turę wyborów, pokonując Rafała Trzaskowskiego i zyskując 50,89 proc. głosów. Do zwycięstwa Nawrockiego postanowił odnieść się premier Donald Tusk, zabierając głos w przemówieniu, które wyemitowano w telewizji w poniedziałek o godz. 20 oraz udostępniono w mediach społecznościowych Kancelarii Premiera. Na prośbę Plotka zachowaniu szefa rządu przyjrzał się ekspert od mowy ciała i autor książki "Mowa ciała mówcy" - Maurycy Seweryn.

Zobacz wideo Polska wybrała prezydenta - Co to będzie w Belwederze

Donald Tusk przemówił do narodu. Prawdziwe intencje zdradziły ruchy ramionami

- Najważniejsze jest to, co widzą ludzie, którzy oglądają orędzie pana premiera, a widzą osobę, która jest markotna, o wilczym spojrzeniu. To jest to zachowanie, o którym mówiono wiele lat temu za pierwszych rządów pana premiera - zaczął wyjaśniać nam specjalista, po czym przeszedł do opisu szefa rządu. - Wilcze, groźne spojrzenie, silny mocny dopasowany do tego spojrzenia tembr głosu, pewność siebie. Jego umiejętności komunikacyjne zostały skupione na odczytywaniu treści z telepromptera, a efektem ubocznym takiego działania było to, że znaczniejszy obserwator mógł zauważyć brak gestykulacji - ocenił dalej ekspert.

Elementem, który pojawił się jako zachowanie tak zwane szczątkowe, były ruchy ramionami i w nich najmocniej zdradzał swoje prawdziwe emocje. Na przykład, kiedy mówił o nowo wybranym prezydencie, ruszył prawym ramieniem, wstrząsnął nim, co oznacza niezadowolenie na myśl o osobie, o której w danym momencie się mówi. Gdy mówił o decyzji wyborców, dużej frekwencji, zaangażowaniu społecznym ludzi - wyraził zadowolenie i pomachał ramionami

- skomentował Maurycy Seweryn.

Mowa ciała premiera zdradziła jego emocje względem nowego prezydenta. Sygnalizacja "niezadowolenia"

- Kiedy premier mówił o współpracy z nowym prezydentem, silnie ruszył ramieniem i ciałem - ten mocny ruch, choć szczątkowy sygnalizował niezadowolenie i zaprzeczenie słów o współpracy z nowym prezydentem - podkreślił dalej znawca mowy ciała. - W dalszej części pan premier ponownie zdradzał swoje prawdziwe emocje ruchami ramion, ale też kiedy mówił, że będzie przedkładać gotowe już projekty ustaw, że będzie dążył do tego, żeby je zrealizować - pojawił się ruch bezradności w wersji szczątkowej. Jest to taki lekki sygnał uniesienia ramieniem do góry, czyli premier ma świadomość tego, choć ma plan A, B, C, trudno będzie mu zrealizować jakiekolwiek działania bez współpracy z prezydentem i zakłada, że prezydent będzie te projekty ustaw blokował - zauważył Seweryn. Co ciekawe, gest ten pojawił się również w innym momencie przemówienia.

Ten sam ruch bezradności pojawił się w momencie, kiedy premier mówił o tym, że będzie potrzebna jedność i odwaga całej koalicji 15 października - spodziewa się, że tej jedności może nie być

- stwierdził ekspert. 

Donald Tusk i jego "wilcze spojrzenie". Tak podsumował wystąpienie znawca mowy ciała

- Partnerskie ułożenie głowy pojawiło się tuż przed zakończeniem orędzia. Pojawił się również uśmiech kiedy premier mówił, że to nie jest koniec walki - dostrzegł dalej Maurycy Seweryn. Jak ekspert ocenił całe wystąpienie szefa rządu? Specjalista ds. mowy ciała zwraca uwagę na jedno. - Konkluzją z tego jest to, że ułożenie głowy, które zastosował pan premier i to wilcze spojrzenie - jest elementem jego zabiegu retorycznego, który nie do końca jest prawidłowo stosowany. Pochylając głowę naciskamy na struny głosowe dzięki temu głos jest niższy - pan premier zastosował ten zabieg, ponieważ chciał nadać swojemu głosowi większego autorytetu, nadać większej powagi. Problem polega na tym, że owszem głos jest niższy, ale człowiek budzi wrażenie bardziej groźnego, a to nie o to chodzi w autorytecie - szczególnie premiera - podsumował jasno znawca.

Więcej o: