Takie są konsekwencje maturalnego selfie.
Maciek Musiał zdradził w rozmowie z Plotek.pl , że pracownicy Centralnej Komisji Egzaminacyjnej przejęli się aferą wokół jego zdjęcia z sali, w której pisał maturę. Zapytaliśmy, jak zakończyła się sprawa "sweet foci".
Na szczęście bezboleśnie. Z Centralnej Komisji Edukacji został wysłany specjalny obserwator, który siedział przez wszystkie egzaminy tuż obok mnie i patrzył, czy przypadkiem nie ściągam. Nawet nie miałem takiego zamiaru. Wszystko przebiegło w porządku - powiedział nam.
Czy obserwator dodatkowo stresował aktora?
Nawet nie - wyjaśnił.
W " Vivie " zaś wypowiedział się ironicznie:
Dyrektor, facet z klasą, bez paniki i durnej presji ustalił prawdę, że zdjęcia robili przed egzaminem, potem oddali telefony. Urzędnicy z Komisji i tak wysłali obserwatora (...) To budujące, kiedy sobie uświadamiasz, że ludzie, którzy rządzą w tym kraju i odpowiadają za edukację, kierują się w pracy artykułami w tabloidach.
Przypominamy jednak, że wnoszenie telefonów na salę jest bezwzględnie zakazane.
Zgodnie z komunikatem dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej nie można wnosić na egzamin żadnych urządzeń telekomunikacyjnych. Zapis w rozporządzeniu brzmi dokładnie: "wniesienie lub korzystanie". W przypadku wniesienia lub korzystania z telefonu przewodniczący zespołu egzaminacyjnego przerywa egzamin tego zdającego i unieważnia egzamin z danego przedmiotu - mówiła Mariola Konopka, wicedyrektorka CKE w rozmowie z portalem Se.pl.
Teraz Maciek chyba bardzo by chciał, aby zamieszanie wokół jego nieodpowiedzialnego wybryku ucichło. Jak na złość - wszyscy nadal się tym interesują. Sądzicie, że słusznie się tym denerwuje? A może powinien przyznać, że to selfie było zupełnie niepotrzebne?
xiu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!