Pechowo zaczął się rok dla Joli Rutowicz . Uczestniczka programu "Big Brother" rok temu wycofała się z życia publicznego. Wszystko przez miłość do Amerykanina polskiego pochodzenia.
Chris, bo tak on ma na imię, na co dzień mieszka w Stanach. Jest przedsiębiorcą. Para zaręczyła we wrześniu zeszłego roku. Nie tak dawno Rutowicz opowiadała nam, jak bardzo się kochają, a tu taki pech...
W poniedziałek, Jola i Chris jechali sobie spokojnie czerwonym ferrari należącym do celebrytki. Nagle, w podwarszawskim Legionowie, auto wpadło w poślizg i wylądowało w rowie.
Zarówno jej, jak i Chrisowi, nic się nie stało. Niestety, przepadły bilety lotnicze, bo jechali na lotnisko. Tego dnia mieli lecieć do Stanów Zjednoczonych, do Chrisa - mówi nasze źródło.
Coś takiego! Aż się nie chce wierzyć, że parę spotkała taka przykrość! Z ciekawości zapytaliśmy rzecznika prasowego komendy policji w Legionowie, czy do takiego wypadku w ostatnich dniach doszło.
Nie odnotowaliśmy takiego zdarzenia - mówi nam Robert Szumiata. - Być może kierowca nie zgłosił wypadku na policję.
Być może. W sumie co tu zgłaszać, skoro parze nic się nie stało. Nasze wątpliwości rozwiała ostatecznie Julia Deja, menadżerki Rutowicz. Potwierdza, że do wypadku doszło.
Jolanta po kolizji napisała sms, ze czuje się dobrze . Realizuje swoje marzenia ,które systematycznie wciela w życie. Wszystkich serdecznie pozdrawia - bardzo dziękuje za troskę.
Obecnie czerwone ferrari stoi w warsztacie samochodowym.
Swoje ferrari rozbił też w 2009 roku Cristiano Ronaldo. Auto miało zaledwie dwa dni. Podobnie jak Jola Rutowicz, piłkarz wyszedł z kraksy bez szwanku. Cóż, znani mają nie tylko kasę, ale i sporo szczęścia. No i co drogie auto, to drogie auto!
Buka