Wszyscy ci, którzy liczyli na to, że Justin Bieber wyjdzie do nich (albo chociaż pokaże się w oknie) rozczarowali się. Od samego początku pobytu w Łodzi, był niedostępny. Podczas gdy większość fanów okupowała główne wejście do hotelu Andel's, w którym się zatrzymał, on przedostał się do środka tylnymi drzwiami.
fot. Michał Szubert/Szubert Photography
fot. Michał Szubert/Szubert Photography
W hotelu także trzymał się wynajętych pomieszczeń. Podobno ktoś go widział na siłowni, ktoś inny - bez koszulki...
Plotek Exclusive
Fani, którym udało zameldować się w Andel'sie liczyli na to, że spotkają Justina na hotelowym korytarzu. Tłumy zgromadzone przed budynkiem miały nadzieję, że piosenkarz do nich wyjdzie, chociaż na chwilę. Metalowe barierki odgradzały wejście do hotelu. Każde otwarcie drzwi sprawiało, że fani zaczynali piszczeć i krzyczeć. Niestety, Justin nawet nie pomachał przez szybę. Ale...
Kotek.pl
W pewnym momencie ktoś wyrzucił z okna liścik. Wśród zgromadzonych pod hotelem fanów narastało podniecenie. Gdy rozszyfrowano napis, rozległ się pisk. Ciężko usłyszeć głos osoby, która podniosła karteczkę, dopiero później dowiedzieliśmy się, że napisane na niej było jedno słowo: "hi". Czy to Justin jest autorem?
W trasie koncertowej Justinowi towarzyszą dziadkowie. Przyjechali oni także do Polski. Udało nam się ich spotkać w hotelowym holu, gdzie chętnie pozowali do zdjęć z fanami swojego wnuczka.
Kotek.pl
Justin Bieber na koncercie przebierał się wielokrotnie, jednak w białym podkoszulku pojawiał się najczęściej. Podczas finałowej piosenki, "Baby" zdjął ją i rzucił w tłum fanów. Przepocony element garderoby sprawił, że ludzie oszaleli. Chwilę później ich uwagę przykuwał już tylko i wyłącznie nagi tors idola.
Na lotnisku w Łodzi Justin Bieber wyglądał tak, jak na scenie - bez koszulki, z nisko opuszczonymi spodniami. Jego zdjęcia obiegły media na świecie. Zastanawiano się, dlaczego piosenkarz zdecydował się przystąpić do odprawy bez górnej części ubrania, szczególnie, że warunki atmosferyczne panujące w Polsce zachęcały raczej do zakładania na siebie kolejnych warstw, a nie pozbywania się ich.
Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta
Organizatorzy łódzkiego koncertu Justina Biebiera nie mieli łatwego zadania. Musieli zapewnić piosenkarzowi to, o co prosił.
Justin chciał, żeby w jego garderobie było dużo owoców. Przygotowano dla niego między innymi półmisek świeżych jabłek, banany i talerz warzyw. Do jabłek musiał być także podany półmisek karmelu. Poza tym wokalista złożył zamówienie na całą gamę słodyczy.
REUTERS/HUGO CORREIA
Justin pił wodę witaminową i takie napoje jak: Cherry Coke, Dr Pepper czy Sprite. Ciekawostkę może stanowić fakt, że w jednej z garderób artysty musiał znaleźć się inhalator parowy. Takie urządzenie służy zwykle do udrażniania dróg oddechowych.
Reuters
Organizator musiał także zapewnić odpowiednią liczbę ręczników.
Kanadyjczyk oraz towarzyszące mu osoby miały także określone wymagania dotyczące liczby garderób. W Atlas Arenie zagospodarowanych dla nich zostało dokładnie siedem pomieszczeń.
AP
Justin miał wiele wymagań, ale w jego hotelowym pokoju było coś, co go zaskoczyło. Na Twitterze poprosił o polecenie mu lektury, a jego koledzy chętnie fotografowali księgozbiór.
screen Instagram
Koncert Justina Biebera będzie nam się kojarzył jeszcze z jedną rzeczą - wielkim hałasem. Krzyki wielbicieli piosenkarza słychać było pod hotelem Andel's, nie ustawały one także podczas koncertu w Atlas Arenie. Cokolwiek Justin by nie zrobił, jego fani piszczeli. Niewiele gwiazd może pochwalić się czymś takim.
A Wy, co zapamiętacie z wizyty Justina w Polsce?