Zanim Ariadna Zankowicz zaczęła się podpisywać jako Ariadna Gierek, miała już na swoim koncie jedno małżeństwo. 21-latka dopiero wkraczała w dorosłe życie, pragnęła zerwać z wizerunkiem dobrze ułożonej córki tatusia. Marzyła o niezależności, o buncie, nie być już dłużej posłuszna. Pewnie dlatego zdecydowała się na małżeństwo w tak młodym wieku, w dodatku z kontrowersyjnym wybrankiem.
Na drodze pięknej studentki medycyny stanął bowiem Jeremi Czaplicki, o osiem lat starszy adiunkt na jej uczelni. Zdawała u niego egzamin z histopatologii, który... oblała. Okazało się jednak dość szybko, że z jej próby buntu wyszło fiasko. Małżeństwo było koszmarem.
Ariadna cierpiała nie tylko z powodu wymagań jej teściowej, lecz także nie radziła sobie z obowiązkami młodej żony, tym bardziej, że nie wyszła za mąż z miłości.
Po trzech miesiącach wyprowadziła się do koleżanki. Nie była w stanie dłużej się oszukiwać. Dopiero po latach dowiedziała się, że także jej były mąż nie poślubił jej z miłości. Miała być dla niego lekiem na złamane serce. Jeremi Czaplicki był do szaleństwa zakochany w córce pewnego profesora psychiatrii, a ona w nim. Na drodze do małżeństwa kochanków stanął jednak ojciec dziewczyny, któremu marzył się inni zięć.
W cztery miesiące po ślubie Jeremiego i Ariadny sfinalizowano rozwód. Czaplicki nie zapomniał o dawnej miłości i w krótkim czasie od rozprawy ożenił się z dawną ukochaną. Ariadna wróciła do rodzinnego domu. Jednak za sprawą pewnego spotkania na przystanku tramwajowym jej życie uległo zmianie na zawsze.
Katowice, 1962 rok. Był ciepły słoneczny dzień. Na przystanku przy pl. Wolności stała młoda piękna kobieta, Ariadna Zankowicz, studentka ostatniego roku medycyny. Wszyscy na nią zwracali uwagę. Tego dnia miała na sobie szytą na miarę zwiewną sukienkę, która idealnie podkreślała jej proporcjonalną sylwetkę. Kruczoczarne lśniące włosy, modny makijaż, a w ręku... wielki garnek z kaszą. Ariadna jechała do Brynowa, żeby nakarmić psa, który pilnował tam ogródka działkowego jej ojca.
"Cześć" - z oczekiwania na tramwaj wyrwał ją głos młodego mężczyzny. Uśmiechał się do niej szeroko. To był Adam Gierek. Odprowadził ją aż do samego Brynowa, pomógł nieść garnek z kaszą. Od tamtego spotkania często ją odwiedzał w rodzinnym domu w Katowicach.
Sierpień 1974, letnia posiadłość Gierków w Spale. Edward z żoną Stanisławą (siedzą), za nimi (od lewej) Ariadna i Adam córką Stasią oraz syn Jerzy z żoną i synem. Fot. Zbigniew Matuszewski ADM/CAF
Piękna Ariadna jednak nie mogła narzekać na brak powodzenia. Wielu się w niej kochało. Od liceum nie mogła opędzić się od adoratorów. Na początku studiów spotykała się z kolegą z liceum, Tadeuszem Łapińskim. Po rozwodzie częstym gościem u Zankowiczów był Leszek, kolega Ariadny ze studiów, oraz Adam.
Choć obaj mieli poważne zamiary, to właśnie młody Gierek oświadczył się pierwszy. Wygrał jednak przede wszystkim tym, że najpierw zdobył serce babki Ariadny, Agaty Falkowskiej z domu Mostowicz, która rządziła w rodzinie. Marzyła, żeby wnuczka miała "słodkie życie".
Babka jednocześnie rozwiewała wszelkie wątpliwości swojej wnuczki, która, rozczarowana pierwszym małżeństwem, wahała się, czy powinna po raz kolejny stanąć na ślubnym kobiercu.
A zegarek był piękny... złoty, prosto ze Związku Radzieckiego. Koleżanki ze studiów szalały, w końcu Ariadna wychodziła za mąż za syna I sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PZPR.
Ona jednak naprawdę nie żartowała. Jednak jej niewiedza nie potrwała długo...
Gdy do Ariadny doszło w końcu, kim jest jej przyszły teść, ogarnęła ją panika. Bała się pierwszego spotkania w ich eleganckim trzypokojowym mieszkaniu, z dużą kuchnią i łazienką. W głowie dokonywała podsumowania swojego krótkiego, acz już burzliwego życia. O czym powinna mówić? Czy wspominać, że jest rozwódką? Że jej matka umarła w wyniku powikłań, po tym jak na ulicy poturbowało ją kilku wyrostków? Że jako studentka medycyna przyjęła zaproszenie na sekcję zwłok własnej matki? Że w domu jest bieda i ogryza kości z zupy?
fot. materiały prasowe
Okazuje się, że niepotrzebnie zjadał ją stres. Spotkanie poszło jak z płatka. Latem 1963 roku Adam Gierek podjechał po swoją przyszłą żonę samochodem. Sukienkę ślubną uszyła sobie sama.
Gdy stała się synową Edwarda Gierka, jej życie dalekie było od różowej bajki, którą ludzie powtarzali sobie z ust do ust. Pobudka o 5 rano, gotowanie, sprzątanie, zakupy, praca, praca i jeszcze raz praca, sen. Raz na tydzień niedzielny obiad u teściów. W wakacje wyjazd do leśniczówki. Pochłaniała ją kariera. Mąż często wyjeżdżał, miała tylko ją, jednak praca nie potrafiła jej zastąpić bliskości drugiego człowieka.
Ulbrich i Gierkowa bardzo się zaprzyjaźniły. Powierniczka i zarazem współpracownica często nocowała u niej i wysłuchiwała jej zwierzeń oraz żali na szorstkiego i oschłego męża.
W małżeństwie Ariadny działo się coraz gorzej. Adam był rzadkim gościem w domu. Ona potrzebowała natomiast zainteresowania i ciepła. On też. Zaczęło się plotkować, że oboje wsparcie znaleźli nie w swoich ramionach.
Gierek nie dostał się już do domu po powrocie z placówki w Dreźnie. Zaraz po rozmowie ze Szczepańskim Ariadna rozstała się z mężem przez telefon i wymieniła zamki. Znajomi szefowej kliniki plotkowali jednak, że to ona nie dochowała wierności mężowi w czasie jego wyjazdu do NRD.
Jednak to nie jedyny romans Ariadny, o którym wszyscy plotkowali. Prawdziwy skandal towarzyski miał wybuchnąć niedługo potem.
Gdy ten romans wyszedł na jaw, na Śląsku nie mówiło się o niczym innym. Gierkowa miała kochanka. Miał z nią zamieszkać, całkowicie okręcić sobie wielką panią doktor wokół palca. Podobno on też oszalał na jej punkcie. Historia faktycznie przypominała fabułę rasowego harlequina, szczególnie gdy okazało się, że wybrankiem Gierkowej jest prawnik, mąż Wandy Romaniuk, okulistki z jej kliniki.
Jeśli wierzyć plotkom, romans był bardzo gorący, nie brakowało w nim emocji, których nie było w jej małżeństwie z Adamem Gierkiem. Mąż Romaniuk był zapatrzony w swoją kochankę i szaleńczo o nią zazdrosny. Efektem jednego takiego wybuchu była strzelanina. Ariadna ucierpiała.
Materiały Śląskiego Uniwersytetu Medycznego
Środowisko jednak grzmiało, że największą pokrzywdzoną jest prof. Romaniuk. Podobno wyrzuty sumienia gryzły Gierkową przez długi czas, utrzymywała, że miała dzielić się dyżurami z Romaniuk, gdy ta po rozwodzie została sama z dzieckiem.
Gdy wypowiedź tę przeczytała sama Romaniuk, nie kryła zaskoczenia.
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Gierkowa odebrała Romaniuk nie tylko mężczyznę. Przez wiele lat obie panie rywalizowały o nimb okulistycznej sławy. Na polu zawodowym wygrywała ciągle Gierkowa. Choć sama utrzymywała, że romans z mężem Romaniuk to był jedynie flirt, niektórzy mogą dopatrzeć się w tym czegoś więcej. Skoro ta znajomość była tylko powierzchowna, to czemu dała szansę akurat mężowi drugiej wielkiej osobowości okulistyki?
Po latach można jednak mówić, że prof. Wanda Romaniuk miała satysfakcję. Gdy prasa ujawniła problemy alkoholowe Gierkowej oraz skandale finansowe, "zerwona Księżniczka" straciła swoje najukochańsze dziecko - Klinikę Okulistyczną Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Rozpisano konkurs. Na stanowisku kierownika ostatecznie zastąpiła ją... Wanda Romaniuk.
Ariadna chodziła do katowickiego liceum im. Wilhelma Piecka. W jej szkole były dwie klasy: męska i żeńska. Uczniowie spotykali się na przerwach, gdy wszyscy razem stali w kolejce po tran. W jednej ławce z Adamem Gierkiem siedział szkolny playboy - Tadeusz Łapiński.
Jego interesował tylko sport. W dziewczynach przebierał, marzył o karierze lotnika. Na Ariadnę nie zwracał uwagi.
Fot. Dawid Chalimoniuk / Agencja Gazeta
Przez dwa lata od matury widywali się sporadycznie na prywatkach, jako koledzy. Potem jednak coś zaiskrzyło, oboje jednak mieli inne oczekiwania. Spacery, trzymanie się za ręce, kino - to Tadeuszowi nie wystarczało.
Młodzieńczy romans z Ariadną rozwijał się nie tak szybko, jak na to liczył Tadeusz. Dziewczyna na niewiele mu pozwalała. Nieśmiałe pocałunki? To było za mało dla Łapińskiego. Tym bardziej, że była w nim szaleńczo zakochana inna dziewczyna, Ula, gotowa dla niego zrobić wszystko. W tygodniu jest z nią, a weekendy spędza z Ariadną. Decydującą próbą był Sylwester 1958/59. Tańce i alkohol rozluźniają Tadeusza. Udało mu się zdobyć klucz od mieszkania kolegi, postawił Ariadnie ultimatum, czekał tam na nią, ona jednak nie przyszła.
Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Przez lata nie myśleli o sobie, jednak choroba żony Łapińskiego na powrót skrzyżowała jego drogi z Ariadną. Wiosną 1983 roku wyleczyła Urszulę. Na prośbę żony Tadeusz kupił kwiaty i poszedł podziękować Gierkowej.
Obojgu nie układało się w ich związkach. Ariadna zwierzyła się, że Adam ją zdradził, Tadeusz ciągłe kłócił się z Urszulą.
Niebawem Tadeusz znów pokłócił się z żoną. Spakował walizki i wprowadził się do domu dawnej dziewczyny.
fot. Marek Straszewski
Pierwszego dnia wiosny 1968 roku Ariadna i Tadeusz w urzędzie stanu cywilnego wzięli długo oczekiwany ślub. Znana okulistka nie mogła się go doczekać, miała dość życia w konkubinacie. Gdy Łapiński w końcu dostał rozwód, niemalże od razu stanęli na ślubnym kobiercu. Ariana postarała się nawet o lewe zaświadczenie o ciąży, żeby ominąć długą kolejkę oczekujących na ślub. W chwili, gdy powiedziała "tak", miała 48 lat.
Są ze sobą do dziś. Nie złamały ich problemy z alkoholem, oskarżenia o korupcję, utrata kliniki. Zgodnie z przysięgą - razem na dobre i na złe. Są szczęśliwi.