Odcinek zaczął się oczywiście od "Pierwszego ognia". Kucharze musieli zmierzyć się w sztafecie kulinarnej. Tym razem jednak nie indywidualnie, a drużynowo. Malika i Robert, którzy w poprzednim odcinku byli najlepsi, wybrali zawodników do swoich drużyn. U Maliki znalazł się Martin, Darek, Piotr Ślusarz, Sylwia i Bartek Krężel. U Roberta Marcin, Liliana, Piotr Ogiński, Bartek Musiał i Sylwester. Na czym polegała sztafeta? Każda drużyna miała godzinę na przygotowanie potrawy, której głównym składnikiem był indyk. Każdy z kucharzy miał 10 minut, po nim wchodziła kolejna osoba z drużyny. Utrudnienie - zawodnicy byli w odosobnionych miejscach i nie mogli komunikować się ze sobą. Kto wykazał się lepszym zmysłem obserwacji?
Tu zdecydowanie lepiej poszło drużynie Maliki. Liderzy drużyn zaczynali. Malika postawiła na roladki z piersi i przygotowała wszystko tak, aby Martin wiedział, jak kontynuować. Kucharz świetnie odczytał wskazówki poprzedniczki. Po nim przyszła kolej na Darka, który uporządkował stanowisko pracy, zostawił tylko te produkty, które będą potrzebne i przygotował wszystko tak, że nie było mowy, żeby następni zawodnicy nie domyślili się, co robić.
Inaczej sytuacja wyglądała u Roberta. Postawił na tradycyjną kuchnię amerykańską - jak indyk, to Święto Dziękczynienia. Zamysł dobry, ale wykonanie... Chaos, bałagan, pobojowisko. Kucharze zmieniali koncepcję, nie potrafili odczytywać wskazówek poprzedników. Pewny siebie Marcin Piotrowski nie mógł przeżyć nieporadności Liliany:
Screen Polsat
Liliana przyznała, że nie znosi pracować w grupie i zawsze robi wszystko po swojemu. Ale to jeszcze nic w porównaniu z Piotrem Ogińskim. Znany bloger był przekonany, że indyk jest... kurczakiem. Wojciech Modest Amaro sugerował mu, że to chyba zbyt wyrośnięty kurczak, ale chwilę kucharzowi zajęło przysłowiowe dojście po nitce do kłębka. Nie popisał się też, gdy do potrawy dodał ogórki. Obierki trafiły do miski, a kolejna osoba była przekonana, że są do wykorzystania do dania.
W końcu obu drużynom udało się skończyć potrawy. Smak? Bez szału. Drużyna Maliki "zamordowała kotlety". Nad drugą grupą jurorzy rozkładali ręce.
I bez niespodzianki - zagrożony został Piotr Ogiński, który trafił do "Dogrywki". Za to immunitet otrzymał Darek.
Do głównego zadania programu z dwóch drużyn utworzono cztery. Pierwsza: Piotr Ogiński, Liliana, Sylwester, druga: Darek, Piotr Ślusarz i Sylwia, trzecia: Robert, Marcin, Bartek Musiał i czwarta: Bartek Krężel, Malika i Martin. Grupy miały godzinę na przyrządzenie przystawki i dania głównego. Podstawowy składnik: ziemniak.
Pierwszy punkt zadania - wybrać szefa w każdej grupie. Tylko w pierwszej był problem, ale w końcu wybrano Sylwestra. Ale co się źle zaczęło, źle szło dalej. Delikatnie mówiąc, współpraca nie układała się najlepiej.
Liliana robiła po swojemu, szef kuchni, czyli Sylwester w ogóle nie miał posłuchu. Źle się działo też w grupie Darka. Dużo pytań, krzyki, zmiana koncepcji. Nigdzie jednak nie było tak głośno, jak u Bartka Krężla. Kucharz nie umie pracować w ciszy. Wrzeszczał niemiłosiernie na Malikę i Martina. Ale praca szła im przy tym dobrze. Aż za dobrze... Gdy Malika ładnie podziękowała Bartkowi za komplement, ten odpowiedział:
Czyżbyśmy byli świadkami flirtu?
Screen Polsat
Przyjemnie praca szła w drużynie Roberta. Marcin Piotrowski był zadowolony z atmosfery w grupie:
Ale, tradycyjnie, trochę przechwalania się też musiało być:
Dobra atmosfera przełożyła się na opinie jurorów. Drużyny Bartka i Roberta były bezpieczne, choć niektórzy usłyszeli kilka gorzkich słów:
Malika jednak nie miała mu tego za złe.
Screen Polsat
Najbardziej dostało się drużynom Darka i Sylwestra.
Darek miał wyrzuty sumienia i ciążył mu immunitet. Jego drużyna jednak nie była zagrożona. Do Piotra Ogińskiego w "Dogrywce" dołączyli Liliana i Sylwester.
Przed każdym z zawodników trzy rodzaje mięsa - polędwica wołowa, przegrzebki i łosoś. Zadanie? Zrobić trzy rodzaje tatara.
Piotr Ogiński i tatar to połączenie kontrowersyjne. W końcu bloger wojował o to z Sokołowem (zobacz: Prowadzi kulinarnego bloga, wojował z Sokołowem i nie ma skrupułów w "Top Chefie". Poznajcie Piotra Ogińskiego). Nie był zbytnio zadowolony z konkurencji:
Lilianie w tym odcinku dostało się za niedbały sposób siekania. Przy tatarze też się nie postarała, ale nie odpadła. Jury wybierało między Sylwestrem a Piotrem.
Tatary kucharzy nie smakowały nikomu w jury:
Pojedynek ten wygrał jednak Piotr Ogiński. Swoje noże musiał spakować Sylwester Lis, szef kuchni w hotelu Bukovina w Bukowinie Tatrzańskiej. Kucharz przyznał, że nie pokazał w programie swoich umiejętności, nie potrafił się tu do końca odnaleźć.
Polsat