Shannen Doherty, gwiazda młodzieżowego serialu "Beverly Hills 90210", w 2015 roku wyznała, że choruje na raka piersi. Aktorka przeszła podwójną mastektomię, chemioterapię i radioterapię. Niestety, cztery lata później choroba powróciła, tym razem rokowania były gorsze, bowiem u artystki zdiagnozowano czwarte stadium raka.
Doherty walkę z chorobą relacjonuje w mediach społecznościowych. Na Instagramie pojawiają się kadry z jej codzienności opisane wzruszającymi słowami. Aktorka chętnie udziela również wywiadów. Niedawno zdecydowała się porozmawiać z magazynem "Elle". Przyznała, że nie jest gotowa na śmierć i unika deklaracji, które mogłyby zostać odebrane jako pożegnanie.
Nadal są rzeczy, które muszę powiedzieć mamie. Chcę, żeby mój mąż wiedział, ile dla mnie znaczy. Ale teraz nie chcę tego robić. Czuję, że to takie ostateczne, kończące. Jakbym odchodziła. Inni postawili już na mnie krzyżyk. Nie jestem gotowa, by odejść. Mam w sobie dużo życia.
Shannen Doherty nie unika intymnych wyznań. Jak sama stwierdziła, chce pokazać, jak wygląda rzeczywistość chorych na raka. W jednym z instagramowych wpisów wspominała moment, w którym była zmuszona ogolić głowę.
Pamiętam, że trzymałam w rękach całe garści swoich włosów, i pobiegłam do mamy cała we łzach. (...) Moje włosy wypadały garściami. Pojawiły się łysiejące miejsca i coraz trudniej było mi je zakryć. W końcu podjęłam decyzję, aby zgolić to, co zostało. To była walka sama w sobie. Uwielbiałam swoje włosy. W pewnym sensie definiowały mnie, dawały mi poczucie bezpieczeństwa.
Shannen Doherty przyznała też, że ma nadzieję iż jej historia skłoni kobiety do profilaktycznych badań w kierunku nowotworu piersi.