Zabójstwo reżysera i jego żony wstrząsnęło USA. Rodzina zabrała głos

Rob Reiner i Michele Reiner nie żyją, co dotarło do mediów 14 grudnia 2025 roku. Obecnie mówi się o komunikacie ze strony rodziny zmarłego reżysera i jego żony.
Rob Reiner, Michele Reiner
Fot. REUTERS/Aude Guerrucci

Rob Reiner i Michele Reiner odeszli niespodziewanie, a za ich śmierć ma odpowiadać Nick Reiner. Syn reżysera został już formalnie oskarżony. "Prokuratura Okręgowa Hrabstwa Los Angeles ogłosiła, że Reinerowi postawiono zarzuty dwóch morderstw, wraz ze szczególną okolicznością obciążającą w postaci wielokrotnego zabójstwa. Grozi mu również zarzut, że osobiście użył niebezpiecznej i śmiercionośnej broni - noża" - mogliśmy przeczytać w komunikacie. Czym obecnie żyją zagraniczne portale?

Zobacz wideo Śmierć uczestniczki "Top Model" to wciąż zagadka

Rob Reiner i Michele Reiner nie żyją. Dzieci pary zabrały głos

Jake i Romy Reinerowie, czyli potomkowie nieżyjącego małżeństwa, postanowili przemówić po traumatycznym wydarzeniu. Do ich oświadczenia dotarł portal TMZ. "Słowa nie są w stanie opisać niewyobrażalnego bólu, którego doświadczamy każdego dnia. Straszna i druzgocąca strata naszych rodziców, Roba i Michele Reiner, to coś, czego nikt nigdy nie powinien doświadczyć. Byli nie tylko naszymi rodzicami, byli naszymi najlepszymi przyjaciółmi" - przekazano.

Podziękowali następnie za wsparcie w tym trudnym okresie. Podzielili się ponadto apelem. "Teraz domagamy się szacunku i prywatności, aby spekulacje były łagodzone współczuciem i człowieczeństwem oraz, aby nasi rodzice zostali zapamiętani za niesamowite życie, jakie przeżyli, i miłość, jaką nam dali" - dodali

Nick Reiner może spędzić najbliższe lata w więzieniu. Co mu grozi?

Syn znanej pary za wspomniany czyn może spędzić resztę życia za kratkami lub zostać poddany karze śmierci. Przypomnijmy, co wiadomo o Reinerze w zagranicznych i polskich mediach. Syn reżysera również był zaangażowany w branżę filmową, ale nie radził sobie tak dobrze, jak znany ojciec. Miał problemy z narkotykami i ponadto doświadczył braku dachu nad głową. "Byłem bezdomny w Maine. Byłem bezdomny w New Jersey. Byłem bezdomny w Teksasie. Spędzałem noce na ulicy. Spędzałem tygodnie na ulicy. To nie było przyjemne. Jeśli chciałem postępować po swojemu i nie brać udziału w programach leczenia, które mi proponowali, musiałem być bezdomny" - ujawnił w 2016 roku dla "People".

Więcej o: