Szersza publika poznała Sylwię Peretti dzięki programowi "Królowe życia". Gwiazda była również bardzo aktywna w sieci, ale wszystko zmieniło się, gdy zginął jej syn. Patryk prowadził auto w Krakowie pod wpływem alkoholu. Samochód się rozbił i żaden z mężczyzn, którzy znajdowali się wówczas w pojeździe, nie przeżył. Do dziś celebrytka nie wróciła do dawnej aktywności w mediach społecznościowych, ale co jakiś czas publikuje treści związane z synem. Tym razem pochwaliła się prezentem, ale większość dostrzegła ołtarz w jej salonie.
Niedawno w sieci pojawiły się informacje o wypadku samochodowym celebrytki. Od tego czasu Peretti milczała, ale po czasie dodała InstaStories. Zaprezentowała okazały bukiet kwiatów i przyczepiony do niego list. "Kochana moja! Nigdy nie wiesz, jak silna jesteś, dopóki bycie silną nie stanie się jedynym wyjściem, jakie masz. Ja wiem, że jesteś bardzo silna i dasz radę ze wszystkim. Bo jak nie ty, to kto?" - można przeczytać. Filmik zawierał w sobie również inny widok. W salonie można było dostrzec ołtarz poświęcony synowi gwiazdy - zdjęcie Patryka, a przy nim palące się świece.
Do zdarzenia na drodze doszło 2 września, o czym poinformował portal Pudelek. Peretti miała wypaść z drogi i "skosić kilka drzew". Do sprawy odniósł się menedżer celebrytki znanej z "Królowych życia". Wyjawił, że faktycznie doszło do kolizji. "Aby uciąć bezsensowną falę domysłów, spekulacji i fałszywych oskarżeń, informuję, że wypadnięcie pojazdu z drogi nastąpiło wskutek utraty przytomności. Auto jechało z prawidłową prędkością, zjechało z drogi, przejechało przez rów i zatrzymało się na drzewach. Po dotarciu służb na miejsce Sylwia została przewieziona karetką do szpitala. Badania potwierdziły brak alkoholu i jakichkolwiek innych substancji we krwi. Trwające szczegółowe badania mają na celu ustalenie powodów utraty przytomności u Sylwii" - wyjawił Pudelkowi. "Jeżeli nie możecie wesprzeć nawet dobrym słowem, po prostu nie krzywdźcie, snując falę domysłów i fałszywych oskarżeń" - zaapelował na koniec.