Wojewódzki zaprosił Pezeta i Kolskiego. Z pierwszym rozmawiał jak z kolegą, a z drugim sobie kompletnie nie poradził

Na kanapach u Kuby zasiedli Pezet i Jan Jakub Kolski.
Kuba Wojewódzki, Pezet. Kuba Wojewódzki, Pezet. X-news

Kuba Wojewódzki i Pezet

Co takiego jest w polskich raperach, że Kuba traci przy nich cały swój rezon? Gdy jego gośćmi byli Fokus i Rahim, showman zupełnie nie przypominał samego siebie - nie ciągnął ich za język, zadawał zachowawcze pytania. Coś było też na rzeczy w najnowszym odcinku, w którym na kanapie zasiadł Pezet. Mamy wrażenie, że to była rozmowa dwóch kolegów, którzy dobrze się znają i rozumieją. Zresztą Kuba z chęcią podkreślał, że obracają się w podobnym środowisku.

Pezet jest jednym z niewielu gości, którym Kuba pozwolił się długo wypowiadać. Ba, nawet raz przeprosił, gdy mu przerwał. Widać było, że rozmowa z raperem go po prostu interesuje.

Raper kilka razy podkreślał, jak to nie chce być postrzegany jako celebryta. Dlatego też długo wzbraniał się przed przyjściem do show Wojewódzkiego. Celebryci to dla niego, jak i dla prowadzącego, największe przekleństwo.

To takie orły z ptasimi móżdżkami - stwierdził Wojewódzki.

Raper nie lubi rozgłosu:

Wcale nie lubię dużej popularności, zaczyna mi ona przeszkadzać. Nigdy tego nie chciałem.

Rozmawiali oczywiście też o hip-hopie. Najnowsza płyta Pezeta nie spotkała z najlepszym przyjęciem przez fanów rapu.

Mnie to przez chwilę zabolało przy tej płycie, bo naprawdę był taki moment, że była na mnie nagonka, której się nie spodziewałem, takiej skali się nie spodziewałem.

 

Kuba Wojew?dzki | Sezon 7 | Odcinek 10  Go?cie programu: Pezet, Jan Jakub Kolski  foto: TVN / Fremantlemedia Polska / Wojciech KurczewskiX-news

 

Nowe utwory odbiegają od tego, do czego przyzwyczaił swoich fanów. Jego twórczość zaczęto zaliczać do "hiphopolo".

Istnieje takie przeświadczenie w tej ortodoksyjnej, trochę jeszcze niekumatej grupie odbiorców, wydaje mi się, że jeszcze młodej, że właśnie wszystko, co traktuje o zabawie, ma coś melodyjnego odrobinę, jakie by to nie było... Bo powinna być taka granica: czy to jest dobre, czy to jest złe, a nie czy to jest melodyjne.
Za prosty podział. To środowisko jest cholernie konserwatywne. Tego się najbardziej boję - odpowiedział Wojewódzki.
Ale ja się też tego boję, bo to mi się kojarzy bardziej z elektoratem PIS-u - stwierdził Pezet.
To Ty powiedziałeś. Wrócisz na swoje osiedle.

Wojewódzki, jako fan twórczości Pezeta, życzy koledze jak najlepiej:

Ta płyta świadczy o tym, że uciekasz od siebie, że nie kopiujesz swojego stylu, że nie jesteś kseroboyem.
Kuba Wojewódzki, Jan Jakub Kolski. Kuba Wojewódzki, Jan Jakub Kolski. X-news

Jan Jakub Kolski

To, co dobrze wychodziło mu w rozmowie z Pezetem, nie zdało egzaminu z drugim gościem.

Obok Marka Koterskiego, to był dla mnie i dla mojego pokolenia jedyny przedstawiciel kina autorskiego - zapowiedział Jana Jakuba Kolskiego Wojewódzki.

Po Wojewódzkim wyraźnie widać, jaki ma stosunek do danego gościa. Jego zachwyt nad Kolskim był aż nadto rzucający się w oczy. Od samego początku podkreślał, jakim zaszczytem jest dla niego obecność reżysera. Gość z wyższej półki, uznany na świecie twórca - Wojewódzki miał więc szansę wykazać się w rozmowie. Nie wyszło. Oczywiście, widać było, że odrobił pracę domową, zna filmy Kolskiego i przeczytał jego książkę, "Egzamin z oddychania". Ale jego pytania były utartymi formułkami. Showman miał swój pomysł na rozmowę, ale w starciu z Kolskim niewiele z tego planu pozostało. Reżyser, w pewnym sensie, już na początku narzucił ton spotkania:

Dotarły do mnie słuchy, że pan mnie szanuje, że szanuje pan moją robotę. Ja na tym buduję nadzieję, że teraz, w tej rozmowie, też mnie pan będzie trochę szanował.

Kuba Wojew?dzki | Sezon 7 | Odcinek 10  Go?cie programu: Pezet, Jan Jakub Kolski  foto: TVN / Fremantlemedia Polska / Wojciech KurczewskiX-news

Ale Wojewódzki próbował swoich stałych zagrań. Sięgnął więc po książkę Kolskiego i wybrał z niej jeden z mocniejszych fragmentów, jak sam stwierdził: porno. Jeżeli showman oczekiwał, że reżyser zacznie się tłumaczyć z odważnego tekstu, to się zawiódł. Taki tani chwyt może i często działa na celebrytów, ale tu nie miał szans.

Mam brać serio te wszystkie deklaracje, że pan szanuje moją robotę? Ok. Ta książka ma 480 stron. Mnie tak sprowokować, żebym ja wypadł z konwencji, jaką dla siebie przeznaczyłem, nie da się. Mnie się nie da sprowokować. Ja jestem reżyserem i jestem mistrzem prowokacji na planie, które mają w efekcie wywołać to, co ja chcę mieć na ekranie - więc tak się mnie nie da sprowokować.

Zupełnie bez sensu było porównanie książki Kolskiego do tak popularnych ostatnio biografii celebrytów. Tu też Kolski skutecznie i inteligentnie odparł "atak".

Wpisuje się pan, panie Janie, w pewien nurt opowiadania o sobie, który jest niekorzystny, bo książki tak zwanych celebrytów płyną szerokim nurtem. One są miałkie. I odnoszę wrażenie, że literatura została zawłaszczona przez tandeciarzy.
Ale ja mam w nosie ten kontekst. On mnie kompletnie nie interesuje.
Ale będzie pan od niego zależał trochę.
To też ma w nosie. Bo to nie jest napisane po to, żeby zarobić jakieś niewiarygodne pieniądze i pójść po substancję, która jest najdroższa, czyli po święty spokój. Ja po tę substancję idę i to był przystanek na drodze być może temu procesowi służący. Coś tam się udało w sprawie polubienia siebie, bo to jest mój największy problem teraz.
Kuba Wojewódzki, Jan Jakub Kolski. Kuba Wojewódzki, Jan Jakub Kolski. X-news

Jan Jakub Kolski

Z biegiem rozmowy, Wojewódzki stał się bardziej rozluźniony, jakby mniej sparaliżowany faktem, że obok siedzi idol.

Koniec spotkania to temat bliski showmanowi. Kolski rozwiódł się z żoną i związał z dużo młodszą kobietą. W książce reżysera nazywa się ona Muszelka.

Czy ta dziewczyna, Muszelka, istnieje?
Tak.
Ta kobieta strasznie dużo przeklina. Pan z tym żyje?
Jakoś próbuję to obsłużyć sobą - odparł reżyser z uśmiechem.

Gdy okazało się, że gościem Wojewódzkiego będzie właśnie Kolski, nie mogliśmy uwierzyć. Reżyser z taką pozycją w kinie polskim i światowym, stroniący od mediów - po co mu to show? Właściwie nie poznaliśmy odpowiedzi na to pytanie, ale... Reżyser mówił o tym, z jakim trudem powstał jego najnowszy film - "Zabić bobra". Na festiwalu w Karlovych Varach Eryk Lubos, odtwórca głównej roli, dostał nagrodę. Film uznano też za jeden z najlepszych na festiwalu. W takim razie kiedy polska premiera? No właśnie, nie wiadomo, czy w ogóle się odbędzie. Może więc udział w show jest sposobem na dotarcie do nowej publiczności? To smutne, ale może w dzisiejszych czasach nie ma innego wyjścia?

Więcej o:
Copyright © Agora SA