Monika Miller nie ukrywa, że zmaga się z poważną chorobą. Niegdyś wyjawiła, że zdiagnozowano u niej fibromialgię. O schorzeniu nie mówi się jednak wiele. Jest to przewlekła, niezapalna choroba reumatyczna tkanek miękkich. Powoduje ona chroniczny ból w mięśniach i stawach. Gwiazda pojawiła się w "Pytanie na śniadanie", by opowiedzieć o trudnościach, które spotykają ją w codziennym życiu.
23 września Monika Miller opowiedziała o swojej chorobie w śniadaniówce TVP. W rozmowie z Marzeną Rogalską i Łukaszem Nowickim wyjawiła, że schorzenie bardzo utrudnia jej życie. - Jest to choroba nieuleczalna, chroniczna, taka, co będzie nam towarzyszyć całe życie. (...) Dopóki nie dowiedziałam się, że to jest choroba i rzeczywiście nie wymyślałam, no to nie skupiałam się na tym. Po prostu myślałam, że każdy żyje z takim bólem - przyznała. - To jest taki ból, że człowiek wstaje rano i czuje się, jakby go walec przejechał. Tej chorobie też towarzyszy bezsenność i brak regeneracji w trakcie snu. (...) Człowiek budzi się zmęczony - opowiadała. - Próbowałam masaży, baniek, krioterapii, rozgrzewających masaży kamieniami. Okazało się, że to wszystko sprawia, że jest jeszcze gorzej - przekazała Miller.
Lekarze często rozkładali ręce. - Różne były teorie. Większość lekarzy mi mówiło, że tej choroby nie ma. Jestem kobietą, więc jakieś tam hormony. Też mam tatuaże, więc może coś ze mną jest nie tak i chcę zwrócić na siebie uwagę - mówiła celebrytka. Przyznała, że godzina rehabilitacji daje jej pół godziny bez bólu i rozluźnienie ciała, a mięśnie się obkurczają. Diagnozę usłyszała sześć lat temu. - Ja niestety jestem na lekach, mocnych, przeciwbólowych. Dopiero teraz po tylu latach zdecydowałam się, że pójdę do kliniki leczenia bólu. I rzeczywiście poszłam do pani doktor, specjalistki od fibromialgii. Wypisała mi leki przeciwbólowe i biorę je codziennie - przyznała. I choć towarzyszy jej ból, nie jest on tak intensywny. Opowiedziała o tym, jakie towarzyszy jej uczucie, gdy choroba uderzy. - To jest taki ból, kłucie, jakby ktoś jechał rozgrzanymi igłami, rozciągnięcie, dużo różnych bóli - dodała.
W rozmowie z gospodarzami programu Miller wyznała, że musiała zrezygnować z kariery przez fibromialgię. - Bardzo dużo rzeczy mnie ominęło. Nie chodziłam na sesje zdjęciowe. (...) Po takiej zwykłej sesji na dwie godzinki następnego dnia tak bolało mnie ciało, że nie mogłam wstać z kanapy. Tylko leżałam i płakałam - wyjawiła. Dodała, że stres, depresja i bezsenność bardzo źle wpływają na osoby zmagające się z tą chorobą. Na szczęście teraz celebrytce żyje się lepiej. - Jest dużo lepiej odkąd zaczęłam brać leki przeciwbólowe. (...) Muszę mieć apteczkę w torbie - na wakacje, do restauracji na eventy. Wtedy mnie trafia szlag! - przyznała.
Wspomniała również o tym, że kiedyś praca na planie serialu była dla niej o wiele trudniejsza. - Jak do tej pory jak miałam przerwę w pracy na planie serialu, jak uczyłam się tekstu w przerwie, leżałam plackiem na podłodze, bo tak mnie bolały plecy. A teraz? Normalnie chodzę, rozmawiam, śmieję się. Bardzo dużo się zmieniło - podkreśliła.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!