Edward Lubaszenko ma bardzo nowoczesne podejście do instytucji małżeństwa - po prostu nie żenić się! Według niego nic tak nie niszczy uczucia i dezorganizuje świata jak obrączki i przysięga. Akurat on może się na ten temat wypowiadać, ponieważ już nie raz dawał małżeństwu szansę.
Jedna z żon była na tyle perfidna, że go okradła.
- Każdy związek był trudną lekcją życia. Najbardziej pouczająca wynikała z tego, że przez jedną z żon zostałem okradziony. I to przekreśliło moją wiarę... Nie przywiązywałem wagi do finansów. Nie przyszło mi do głowy, że można kogoś okraść! Niska prymitywna kradzież, to poniżej wszelkiego poziomu - zdradził tygodnikowi "Świat&Ludzie".
Lubaszenko mówi, że ukradziona kwota nie była wcale taka mała. Tym bardziej nie można się dziwić jego powściągliwości w kwestii małżeństwa. Teraz ufa tylko swojej córce, która jako jedyna ma dostęp do jego konta.
Pochwalamy!