• Link został skopiowany

Ich Troje przegrało z więźniem

Najświeższa informacja z portalu infomuzyka.pl! Ich Troje oraz ich wytwórnia płytowa muszą zapłacić niemal 70 tysięcy złotych więźniowi skazanemu za zabójstwo. Łódzki sąd uznał w poniedziałek, że jest on współautorem wielkiego przeboju grupy zatytułowanego "Jeanny".
FOT. TOMASZ STANCZAK / Agencja Wyborcza.pl

Zaczęło się od koncertu Ich Troje w 1998 r. w Zakładzie Karnym w Potulicach. Po występie Michał Wiśniewski krótko rozmawiał z więźniem Piotrem B., odsiadującym 25 lat więzienia. - Podarowałem mu do przeczytania maszynopisy z moimi wierszami i aforyzmami - twierdził B. - Nagle latem 2001 r. usłyszałem w radio piosenkę "Jeanny - End of the Story". Rozpoznałem w niej fragmenty moich wierszy oraz aforyzmów.

B. uznał, że naruszono jego prawa autorskie - wykorzystano i pozmieniano jego wiersze, a on jako autor nie dostał wynagrodzenia. Po nieudanych próbach skontaktowania się z Wiśniewskim pozwał do łódzkiego Sądu Okręgowego Wiśniewskiego, Jacka Łągwę oraz wytwórnię Universal Music Polska.

Wiśniewski bronił się: - Po koncercie dostaliśmy od więźniów różne prezenty, m.in. maszynopisy pana B. On sam powiedział, że może udałoby się coś z tym zrobić. Ja nie znałem imienia ani nazwiska tego pana, bo wiersze nie były podpisane. Przed wydaniem płyty kontaktowałem się z zakładem karnym i próbowałem ustalić, jak on się nazywa, ale bez skutku.

Stąd na płycie zamiast jego nazwiska adnotacja: "Myśli kolegi z Potulic".

Łódzki Sąd Okręgowy uznał jednak, że krótka rozmowa po koncercie to za mało, aby uznać, iż B. zgodził się na wykorzystanie swoich wierszy. A Wiśniewski - zmieniając je i bez zgody autora umieszczając w tekście piosenki - naruszył "fundamentalne prawa innego autora". - Pan Wiśniewski jest twórcą, wobec tego zdaje sobie sprawę z obowiązujących zasad. Wiele razy mówił o obowiązku poszanowania swoich praw autorskich, tymczasem odmówił tego powodowi. To naganne - karciła piosenkarza sędzia Joanna Witkowska.

Dlatego nakazał mu przeprosić B. na łamach prasy i na stronie internetowej zespołu oraz wypłacić mu odszkodowanie.

Ale to nie koniec konsekwencji plagiatu. Z sklepów mają zniknąć wszystkie płyty z albumem "Ad. 3" i koncertem "Miłość i zdrada", na których umieszczono piosenkę. Te, które zalegają jeszcze w magazynach wytwórni, muszą być zniszczone. Zespół nie może jej śpiewać na koncertach.

Wyrok jest nieprawomocny. Na jego ogłoszeniu nie było ani muzyków, ani ich prawników. Nie wiadomo więc, czy będą się odwoływać.

A coWy sądzicie na temat całej sprawy? Jak oceniacie zachowanie Wiśniewskiego?

Więcej o: