Więcej ciekawych newsów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Brie Duvual to 25-letnie Australijka, która kilka lat temu przeprowadziła się z chłopakiem do Kanady. Jeden z letnich wieczorów wywrócił jej życie do góry nogami. Podczas wypadu ze znajomymi doszło do tragedii.
29 sierpnia postanowiła wyjść z przyjaciółmi do lokalu. Każdy się dobrze bawił, do momentu kiedy Brie Duvual spadła z dziesięciometrowego muru, uderzając głową o chodnik. Natychmiast została przetransportowana na oddział intensywnej terapii University of Alberta Hospital.
25-latka doznała kilku złamań i urazu mózgu. Jej rodzice z powodu pandemii nie mogli przylecieć na miejsce, aby towarzyszyć córce, kiedy ta była w śpiączce. Lekarze nie spodziewali się poprawy stanu zdrowia kobiety i proponowali odłączenie jej od aparatury.
Po trzech miesiącach Brie Duvual wybudziła się ze śpiączki. W szpitalu spędziła około pół roku i walczyła z amnezją. Kiedy zaczęła odzyskiwać pamięć, odezwała się do narzeczonego, który nigdy nie odwiedził jej w szpitalu. Nagle otrzymała wiadomość, której się nie spodziewała.
Okazało się, że kiedy 25-latka walczyła o życie, jej ukochany związał się z inną kobietą i zdążyli razem zamieszkać. O wszystkim poinformowała ją nowa dziewczyna byłego, która poprosiła, żeby więcej się z nim nie kontaktowała. Brie Duvual miała zaledwie dziesięć procent szans na przeżycie, a on się tym nie interesował.
Wprowadził się do mnie i wyprowadził z twojego domu, a teraz jesteśmy razem, więc nie kontaktuj się z nim - czytała w wiadomości.
Brie wyjaśniła także, że tragiczny wypadek uświadomił jej, że nigdy więcej nie chce rozstawać się z rodziną, dlatego przeprowadziła się z powrotem do Australii, aby być ze swoimi bliskimi.