Więcej ciekawostek i informacji na temat polskich gwiazd przeczytasz na stronie Gazeta.pl
Zenek Martyniuk ma ręce pełne roboty. Jako "król disco polo" nieustannie koncertuje, a jako głowa domu stara się być wsparciem dla rodziny. W ostatnim czasie często reagował na niekontrolowane zachowania swojego syna. Daniel Martyniuk dawał popalić i choć jest dorosły, rodzice poczuwali się do reagowania. Jak donosi informator "Twojego Imperium", muzyk zmienił zdanie.
Wreszcie machnął na to ręką i nie będzie nawet próbował tłumaczyć synowi, że marnuje sobie życie. Uznał, że zamiast ciągle go ratować, powinien skupić się na własnych sprawach.
Plotki donosiły, że problemy z synem doprowadza małżeństwo Martyniuków do rozpadu. Lider zespołu Akcent na łamach "Dobrego Tygodnia" rozwiewa doniesienia. Para świętowała 30. rocznicę ślubu, co zgodnie z polską tradycją oznacza perłowe gody. Wyjaśnił, że planuje być z żoną aż śmierć ich nie rozłączy.
Jesteśmy ludźmi starszej daty. Rzeczy wolimy naprawiać, a nie wyrzucać, a tak przecież robi wielu ludzi w dzisiejszych czasach. Myślę, że to jeden z elementów, który utrzymuje nas tak długo razem. Przed ślubem spotykaliśmy się przez dwa lata, podjęliśmy decyzję, że wspólnie pragniemy iść przez życie jako małżeństwo. Mam nadzieję, że tak pozostanie dalej, aż do śmierci.
Zenek Martyniuk wyjaśnia, że są małżeństwem, jak każde inne. Zdarzają im się sprzeczki, lecz zawsze szybko zapominają o złych emocjach. Kontynuuje w wywiadzie:
Jak w każdym małżeństwie, tak i w naszym kłótnie się zdarzają, ale to są raczej krótkie sprzeczki, takie wybuchy złości. Po pięciu minutach już jesteśmy pogodzeni i zastanawiamy się wspólnie, jak rozwiązać dany problem. Szybko o tych złych emocjach między nami zapominamy.
Przeczytaj również: Doda przerażona inflacją! Miała spięcie z ochroniarzem. "Człowieku, ty żyjesz z mojego czynszu!"