Więcej ciekawostek ze świata influencerów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Martyna Kaczmarek prowadzi na Instagramie konto, które śledzi prawie 140 tysięcy osób. Influencerka skupia się na publikowaniu treści na temat nierówności płci. Ostatnio wydała nawet książkę "FeMYnizm", w której przybliża historię i najważniejsze postulaty ruchu walczącego o prawa kobiet. Niestety, to nie z powodu tej publikacji jest o niej głośno. Inne instagramowe aktywistki zwróciły uwagę na to, że Martyna nieco zbyt mocno inspirowała się stworzonymi przez nie treściami. Influencerce zarzucono łamanie prawa autorskiego. W pierwszej chwili zawzięcie się broniła, zarzucając koleżankom manipulacje. W końcu, na InstaStories opublikowała przeprosiny i zapowiedziała, że będzie się uczyć o prawie autorskim. Zapłaci nawet fundacji, która jej w tym pomoże.
Okazuje się jednak, że to nie koniec.
Ja cały czas mam jej oddech na swoich plecach - pisze jedna z autorek, która uważa, że Kaczmarek podbierała jej treści.
Jedną z autorek, której treści mocno inspirowały Martynę Kaczmarek, jest Malwina Łapińska. Prowadzi konto Nie.pelnosprytna. Aktywistka skupia się na tematyce niepełnosprawności i praw człowieka. Była wśród trzech autorek, które Kaczmarek wymieniła w swoich oficjalnych przeprosinach, ale jak twierdzi - wcale nie czuje się po nich lepiej. Wręcz przeciwnie.
Jest teraz szukanie na nas "haków". Szukanie naszych treści, które mogły naruszyć czyjeś prawa autorskie - napisała Malwina.
Mam tego dosyć, to kosztuje mnie zbyt wiele zdrowia - dodała, prosząc, żeby fani nie wysyłali jej dowodów na szukanie "zemsty" przez Kaczmarek.
Zwróciła się też wprost do autorki "FeMYnizmu":
Po prostu przestań, bo to wszystko już zaczyna przypominać nękanie.
Z treści opublikowanych przez Malwinę wynika, że Kaczmarek po udostępnieniu oficjalnych przeprosin i ogłoszeniu, że robi sobie przerwę, zaczęła zbierać informacje, które mogą podważyć pracę innych feministycznych aktywistek. Chodzi o to, żeby udowodnić, że konkurencyjne influencerki łamały prawo autorskie.
Gdy myślałam, że to się już skończyło, to nie. Tu jest szykowany odwet, moje konto jest zgłaszane, moja osoba jest obrażana w prywatnych wiadomościach. Po prostu ktoś domaga się zemsty - stwierdziła Nie.pełnosprytna.
Przyznała, że boi się, że przez konflikt z Kaczmarek straci konto, na którym udało jej się zebrać ponad 17 tysięcy obserwujących.
Martyna Kaczmarek twierdzi, że wiadomości, które otrzymuje Malwina, nie mają nic wspólnego z jej działaniami.
Nigdy nikogo nie namawiałam do pisania wiadomości do Malwiny Łapińskiej. Nie namawiałam również do podejmowania jakichkolwiek innych działań w stosunku do Malwiny i jej konta. Nie mogę odpowiadać za wiadomości, które Malwina otrzymuje - oświadczyła.
Kaczmarek twierdzi, że właśnie w obawie przed taką sytuacją w materiałach na temat stawianych jej oskarżeń o łamanie prawa autorskiego, nie pokazywała nazw kont, z których dostawała na ten temat wiadomości. Komentujący zwracają jednak uwagę, że nawet po tym, jak przyznała się do winy, nie usunęła relacji, w których oskarża osoby zwracające jej uwagę o manipulacje, co mogło uruchomić falę hejtu.
Niech mi ktoś wytłumaczy o ch*j jej chodzi? Napisała Malwinie, że nie usunie story, w których oskarża dziewczyny o manipulacje, bo musi się bronić. Ale przed czym? Przed rzeczą, za którą przeprosiła, do której się przyznała? - czytamy w wątku poświęconym sprawie na jednej z facebookowych grup.
Zapytaliśmy Martynę Kaczmarek, czy poza przeprosinami na swoim stories wysłała prywatne wiadomości do dziewczyn, które zarzucają jej łamanie praw autorskich. Odpisała, że nie ma takiej możliwości.
Jestem zablokowana - stwierdziła.
Później jednak jedna z trzech dziewczyn - Michalina Korzeniowska - poinformowała, że dostała prywatne przeprosiny od Kaczmarek.
Cała sprawa budzi sporo emocji, ze względu na to, że jedną z wartości, do których odwołują się influencerki jest siostrzeństwo - idea wzajemnego wspierania się, szanowania pracy i doświadczeń innych kobiet bez niezdrowej rywalizacji.
Jak to było? Siostrzeństwo? Przez takie jak ona to słowo brzmi jak obelga - stwierdziła jedna z komentujących.
Co sądzicie o całej sprawie?