• Link został skopiowany

Rodzina zaangażowała w poszukiwania zaginionego dziecka kilkudziesięciu policjantów. Chłopiec w tym czasie smacznie spał... za szafą

Historia niczym z amerykańskiego dreszczowca miała miejsce kilka dni temu na Podkarpaciu. Rodzice mogą jednak odetchnąć z ulgą i mówić o dużym szczęściu.
Do zaginięcia dzieci wystarczy chwila nieuwagi
Unsplash

14 czerwca na chwilę przed godziną szesnastą dyżurny policjant odebrał telefon od zrozpaczonej matki, która zgłosiła zaginięcie 2,5-letniego syna. Według kobiety chłopczyk oddalił się od domu i nikt nie może go znaleźć. Mundurowi zareagowali natychmiast i udali się na miejsce zaginięcia. Nie sądzili, że poszukiwania skończą się w... szafie.

Zobacz wideo Małgorzata Rozenek chce mieć kolejne dziecko? "Mój Radosław ma swoje plany"

Poszukiwania trwały prawie godzinę

W akcję zaangażowała się całą rodziną, 17 strażaków i 40 funkcjonariuszy policji. Przerażona matka chłopca nie była w stanie dokładnie określić, kiedy straciła malucha z oczu. Szok spowodował, że nie wiedziała, dokąd ewentualnie mógł pójść niespełna trzylatek. Na całe szczęście, policjanci stanęli na wysokości zadania i dokładnie przeczesali cały teren, włącznie z domem. Wtedy nastąpił niespodziewany zwrot akcji.

Chyba jednak nikt się nie przypuszczał, że zguba odnajdzie się w takim miejscu. Chłopiec zasnął w przerwie między jedną z szaf a ścianą. Maluch został od razu przewieziony do szpitala, a później cały i zdrowy wrócił do domu. Zagadką pozostaje, jak się tam znalazł i jakim cudem umknęło to uwadze rodziców... 

Zaginięcia dzieci nie zawsze kończą się happy endem

Zaginięcia nieletnich są wciąż bardzo często zgłaszane na policję. Niestety do porwania może doprowadzić chwila nieuwagi. Nie każda historia kończy się w tak nietypowy, ale szczęśliwy, sposób. Funkcjonariusze uczulają, aby mieć oczy dookoła głowy a w razie podejrzenia o porwaniu od razu dzwonić pod bezpłatny numer 995, aby jak najszybciej zgłosić sytuację odpowiednim służbom.

Więcej o: