Julia Wieniawa po greckich wakacjach z ukochanym i krótkim pobycie w Polsce, znów ogrzewa się promieniami słońca na południu Europy. Tym razem za cel podróży obrała włoską wyspę Capri. Bawiła się na niej bez Nikodema Rozbickiego, a odwzorowując popularną scenę z Szekspira i wzywając z balkonu swojego Romea, ostentacyjnie dawała wyraz swojej tęsknoty za partnerem.
Młoda celebrytka nie może jednak narzekać na nudę, a towarzystwa podczas krótkich wakacji dotrzymują jej koleżanki, które zapewniły Julce profesjonalną obsługę fotograficzną. Wyzwolona aktorka paradowała po wyspie we "własnoręcznie" stworzonym topie, czyli zawiązanej na biuście modnej, granatowo-białej chuście. Zaliczyła wpadkę?
Niespotykana "bluzka" Julii Wieniawy zebrała pozytywne opinie fanów, którzy porównali wakacyjne zdjęcia gwiazdy do kadrów z filmów o Jamesie Bondzie.
Fota nr 4 - ujęcie z filmu o agencie 007, pierwsze skojarzenie - pisali.
W nietypowej stylizacji młodej aktorki nie byłoby nic wzbudzającego sensację, gdyby nie fakt, że na jej InstaStories pojawiło się zdjęcie z zupełnie innej perspektywy. Julka pozuje tyłem do aparatu, a z węzła chusty zwisa widoczna, duża metka.
Internauci nie szczędzili uszczypliwych komentarzy, sugerując, że celebrytka kupiła chustę i nie ucięła metki, by po kilku dniach noszenia zwrócić produkt do sklepu.
"Oszczędność" wytknęli jej również założyciele instagramowego konta Vogule Poland.
Parodyści jednak szybko wycofali się ze swoich oskarżeń i jak się okazało - to właśnie oni (a nie Julia Wieniawa) zaliczyli wpadkę. Na przybliżonym zdjęciu widać bowiem, że wisząca z tyłu pleców aktorki metka to jedynie kawałek materiału z logo marki - i to nie byle jakiej, bo Diora.
Kochani, czasami można się pomylić. Ludzka sprawa. Także nie była to metka sklepowa, a metka z info o pranku. Przepraszamy Julia, przepraszamy Wieniawa - tłumaczyli się z ironią.
Julka i jej sympatycy mogą więc odetchnąć z ulgą - "afery metkowej" nie będzie.