Doda i Emil Stępień wyjechali nad polskie morze, aby świętować drugi miesiąc bycia małżeństwem. Niestety, nie udało im się w spokoju odpocząć. Wokalistka twierdzi, że ktoś z personelu doniósł do paparazzi, w którym hotelu zatrzymała się wraz z mężem. Nie ukrywa, że jest wściekła.
Przyjechaliśmy w nocy, nikomu nic nie mówiliśmy. Taki wypadzik do Juraty na 2 dni, żeby świętować 2. miesięcznicę małżeństwa. A rano, na plaży hotelowej, przed oknem mojego pokoju stali gotowi paparazzi. Dyrektor hotelu stwierdził, że to na pewno nikt z obsługi, tylko mieszkańcy hotelu mnie "sprzedali" - napisała na Instagramie.
Ona jednak nie wierzy w tłumaczenie dyrektora.
Na pewno wiedzieli do jakiej gazety zadzwonić w nocy, żeby zrobić promocje hotelowi- akurat na to się nie nabiorę, z księżyca nie spadłam. Przykro mi. Miałam 2 dni przed kolejnymi koncertami, żeby normalnie pocieszyć się naszą chwilą. Już wiem, ze stoją pod hotelem, więc nie zjem spokojnie gofra, nie pójdę na molo. Reality show, dlatego zmieniamy hotel, w innym nas nie sprzedadzą i potraktują tak jak innych ludzi ,którzy przyjechali odpocząć, a nie uciekać przed aparatami, bo podobno to nie pierwszy raz u tego, do którego trafiliśmy - dodała.
Na wpisie się nie skończyło. Doda nagrała też Instastory. Tam powtórzyła to, co znalazło się już w poście, a także wspomniała, że jednak nie będą zmieniać hotelu, bo to nie ma sensu, skoro i tak będą czuć się obserwowani. Piosenkarka nie chciała podać nazwy miejsca, w którym się zatrzymali, bo nie chce robić darmowej promocji hotelowi.
Doda zdecydowała, że nie będzie zamykać się w pokoju z mężem. Wyszli razem na spacer, a ona nagrała wszystkich paparazzi, którzy czekali na nich z aparatami. Piosenkarka zauważyła, że wśród nich jest kobieta, której wyjątkowo nie znosi Doda.
Słuchajcie, ja kojarzę tę kobietę. Ona przychodziła i robiła zdjęcia w Trójmieście, jak Adam (Darski - przyp. red.) był w szpitalu. Stała normalnie pod szpitalem. Pamiętam ją. Ja się strasznie wykłócałam z nią wtedy, bo wchodziła na obiekt szpitalny w celu zrobienia zdjęcia osoby chorującej. Także będę miała zaraz okazję spotkać się z nią twarzą w twarz. Akurat jej nie znoszę - wyznała.
Co myślicie o tej sytuacji? Słusznie się zdenerwowała? A może powinna być przygotowana na taką ewentualność skoro jest osobą publiczną?
MT