• Link został skopiowany

Emocjonalne słowa żony Mackiewicza. "W moim nieopisanym bólu, dziękuję". Komentuje też jego ojciec

Akcją Nanga Parbat żyje niemal cała Polska. Tragiczne wydarzenia komentowały już gwiazdy, a teraz wypowiedziała się żona i ojciec Tomasza Mackiewicza.
Mackiewicz
screen/Facebook/czapkins

Tomasz Mackiewicz zaginął podczas schodzenia ze szczytu Nanga Parbat. Niestety pomimo akcji ratunkowej nie udało się uratować Polaka. Fatalne warunki pogodowe nie pozwoliły na dokończenie próby wyprawy ratunkowej. Żona Mackiewicza, Anna Solska, na antenie TVN24 złożyła podziękowania za chęć i wysiłek włożony przez himalaistów, którzy wyruszyli w poszukiwaniu jej męża.

Ta energia, jaką Tomek generuje wśród ludzi, charyzma, to jest fenomenalne. To jest nie z tego świata zupełnie. On wyzwala takie pokłady solidarności, dobra i miłości w ludziach, że to się nie mieści w głowie. Ja wiem, że wszyscy zrobili wszystko żeby pomóc. Cała akcja była nieprawdopodobna. Oni tam byli razem… Bardzo dziękuję wszystkim, moja wdzięczność jest nieskończona - wyznała.

Solska wydała jeszcze jedno oświadczenie. Na oficjalnym profilu męża umieściła bardzo emocjonalny wpis. Wypowiedź kobiety sugeruje, że pogodziła się z myślą, że już nigdy nie zobaczy męża. Mimo wszystko dziękuje wszystkim zaangażowanym w akcję.

Chciałabym wyrazić wdzięczność wszystkim, którzy pomogli uratować Elisabeth Revol i zrobili wszystko, co w ich mocy, żeby ocalić mojego Ukochanego Męża Tomka. Eli żyje. W moim nieopisanym bólu jestem szczęśliwa, że przetrwała. Próbowała mu pomóc, była z nim tak długo jak mogła, dziękuję Eli. Wszelkie zbierane środki związane są z akcją ratowniczą, leczeniem i rehabilitacją Elisabeth oraz pomocą naszym dzieciom - zaczęła.
Masha Gordon, dziękuję Ci. Daniele. Lodovico. K2 team, strona Pakistańska, ambasady - polska i francuska, Adam Denis, cała rescue team. Robert, Stefania. Nie jestem w stanie wymienić wszystkich, za co przepraszam. Dziękuję z całego serca. Dziękuję za słowa otuchy, wsparcia, które nieprzerwanie do mnie od was płyną. Za zebranie środków na ratunek w tak krótkim czasie. Dziękuję za wsparcie finansowe, za pokłady dobra, miłości i zrozumienia. To od Tomka. On to dobro wyzwala i nim emanuje - dokończyła.
Tomasz Mackiewicz
Tomasz Mackiewiczfot. Michał Dzikowski, clearskiesahead.com, nangadream.blogspot.com

Równie emocjonalnie wypowiedział się ojciec Mackiewicza. Apel Witolda Mackiewicza znalazł się w "Newsweeku". On także jest bardzo wdzięczny za pomoc, jaką otrzymała ich rodzina, jednak on nie dopuszcza do siebie myśli, że nie spotka się już z synem. Wierzy, że można zrobić jeszcze więcej. 

Ja wiem, czuję to, że on wciąż żyje. Tomek potrafi przeżyć przez 6 dni w jamie śnieżnej na podobnej wysokości. To twardy i bardzo uparty chłopak. Jesteśmy ludźmi głębokiej wiary. Oddaje sprawę syna w ręce Boga, ale mam niedosyt, że przerwano akcję. Jestem wdzięczny za dotychczasową pomoc, za włączenie się polskich władz, ale jako ojciec, a także człowiek, proszę - nie zostawiajmy Tomka samego, póki może żyć - stwierdził.

Żona Mackiewicza poruszyła w sieci też jeszcze jeden temat. Solska odniosła się do internetowej zbiórki pieniędzy na akcję ratunkową męża. I tym razem nie przestawała dziękować i wyrażać swojej wdzięczności. 

Pieniądze potrzebne na akcję ratowniczą z użyciem helikopterów i wspinaczy spod K2 - ok. 50000 USD zostały zebrane w absolutnie rekordowym tempie może 2 godzin. Toczyliśmy batalię w Pakistanie gdzie oczekiwana była gotówka. Jednak to za sprawą tak szybko zebranych środków ruszyła akcja. Dzięki Waszej pomocy stało się coś niemal niemożliwego - napisała.

Akcja Nanga Parbat

Tomasz Mackiewicz i Elizabeth Revol w czwartek utknęli pod kopułą szczytu Nanga Parbat na wysokości 7400 m n.p.m. Para podjęła próbę zejścia do bazy, jednak zaprzestała jej ze względu na zły stan zdrowia Mackiewicza. Pojawiła się u niego choroba wysokościowa i ślepota śnieżna. Revol pomogła mu dojść do ostatniego namiotu, dalej zdecydowała się zejść samotnie.

W sobotę rozpoczęła się akcja ratunkowa. Czterech himalaistów Adam Bielecki, Denis Urubko, Jarosław Botor i Piotr Tomala ruszyło na pomoc Revol i Mackiewiczowi. Helikopter z nimi na pokładzie wylądował na wysokości 4850 m., dalej ruszyli o własnych siłach. Botor i Tomala zostali na wysokości 5000 m. gotowi udzielać pomocy, a Bielecki i Urubko ruszyli wyżej, żeby odnaleźć Revol. Ich determinacja doprowadziła do tego, że dokonali czynu nieprawdopodobnego. Dwukrotnie szybciej niż zakładano przy temperaturze -40 stopni dotarli do Francuzki. Niestety, nie udało się uratować Tomasza Mackiewicza. Jak poinformowała Elizabeth Revol, w momencie, gdy go opuszczała, był w stanie agonalnym.

MT

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: