Maciej Szczęsny przez lata był jednym z popularniejszych polskich piłkarzy. Talent i umiejętności przekazał synowi, Wojtkowi, którego chyba nie musimy Wam przedstawiać. Jednak "młody" Szczęsny od 3 lat nie utrzymuje kontaktu z ojcem, nie ukrywa też, że ma do niego żal. Maciej w rozmowie ze "Sportowymi Faktami" opowiedział o swoim skomplikowanym życiu rodzinnym i konflikcie z synem.
Nie wiem, co słychać u Wojtka i prawdopodobnie się nie dowiem, bo nie mam skąd. Zupełnie przestałem tęsknić za tą wiedzą - przyznaje.
Sportowiec nie ukrywa, że nie ma pojęcia, dlaczego syn przestał z nim rozmawiać.
Gdybym wiedział, nie miałbym przez te lata, a zapewne także do końca życia, takiego parszywego uczucia w sobie. Różne rzeczy dzieją się między ludźmi, także w rodzinie. Miewa się pretensje, jest się z różnych powodów rozczarowanym. Mój największy żal polega na tym, że nie wiem, o co chodzi.
Wojciech zaprosił ojca na ślub w Grecji. Media podawały, że do tego pojednawczego gestu przyczyniła się Marina, która namówiła ukochanego, by w tym szczególnym dniu zapomniał o konfliktach. Maciej z nową małżonką pojawił się na uroczystości, jednak nie udało mu się porozmawiać z synem.
Dostaliśmy z żoną zaproszenie - opowiada. - Przyszło pocztą. Mimo dylematów i problemów logistycznych, bo moja żona pracuje na co dzień w Dubaju, polecieliśmy do Grecji. Przełamałem się, nie chciałem być tą osobą, która definitywnie spuści szlaban między nami. (…) To był ślub Wojtka, nie mój, więc mam nadzieję, że to on się dobrze bawił. Nie zamierzałem wówczas psuć mu tej zabawy poważnymi rozmowami. A przecież sam fakt, że się spotkaliśmy, pewnych spraw nie wyjaśnił i nie rozwiązał. Po turnieju Euro i zasłużonym urlopie Wojtek był w Polsce, mignęły mi jakieś zdjęcia zamieszczone na Instagramie, ale czasu na poważną, męską rozmowę nie znalazł. Nie tylko ze mną, niestety…
Były reprezentant Polski podkreśla, że zawsze starał się być dobrym ojcem.
Rozwód z mamą Wojtka i Janka był nieunikniony i zrobił dobrze tak w życiu nas obojga, jak i dzieci - zapewnia. - Myślę, że szczególnie od momentu, kiedy się wyprowadziłem, zacząłem być naprawdę fajnym ojcem. Zwłaszcza jak na faceta, który był piłkarzem, ciągle w rozjazdach. Nawet, gdy grałem w Wiśle, przyjeżdżałem dwa razy w tygodniu do Warszawy, by zobaczyć się z chłopcami, nie mówiąc już o tym, że moja życiowa partnerka niemal w każdy piątek po pracy brała chłopców do pociągu do Krakowa, żebyśmy wspólnie spędzili weekend. Mieli u mnie rowery górskie, dużo spacerowaliśmy, jadaliśmy rodzinne śniadania, długo je celebrując. Miałem wrażenie, że przez długie lata dla chłopaków wspólne siedzenie przy stole było dużą wartością, którą z całą pewnością wynieśli z mojego domu. W domu mamy regularnie jadali przed telewizorem.
Piłkarz nie ukrywa, że jego życie było bardzo burzliwe. Nie tylko zawodowe - grał w kilku klubach, m.in. w Legii i Polonii Warszawa. Z pierwszą żoną rozwiódł się jako 25-letni mężczyzna, a jego słabość do kobiet sprawiła, że długo nie zdecydował się na kolejny poważny związek. Zanim wziął ślub z 25-letnią Dominiką (obecnie stewardessą) został oskarżony o gwałt przez byłą przyjaciółkę. Również tę trudną sytuację wspomina w wywiadzie.
Dośka doskonale wiedziała, że spotkałem się z tą osobą, by całkowicie zakończyć pewną długo trwającą relację - przyznaje. - Tak, mocno się zdziwiła, kiedy przez dwa dni nie było ze mną kontaktu, jeszcze bardziej gdy już kupiłem nową kartę telefoniczną (prokuratura zatrzymała mi telefon na… 4 miesiące) i z pożyczonego od syna telefonu do niej zadzwoniłem informując, jak spędziłem dwie ostatnie doby. Dała mi olbrzymie wsparcie. W czwartek wyszedłem z dołka, a w sobotę byliśmy na finale futbolu amerykańskiego na Stadionie Narodowym. Broniłem się, nie chciałem iść, mówiłem, że szmatławce mnie obsmarowują, więc jak ja pojawię się wśród ludzi z synem, jego dziewczyną i u boku dwa razy młodszą kobietą? Przekonała mnie, że nie mogę zrobić niczego lepszego, niż pokazać, że się nie boję świata, że się niczego nie wstydzę i że mam wokół ludzi, którzy mnie kochają. I ufają mi. Ale to był trudny czas.
Teraz Szczęsny zapewnia, że jest bardzo szczęśliwy. Choć jego ukochana żyje w Dubaju, a on musiał pogodzić się z trudnymi sytuacjami w życiu (m.in. tragiczną śmiercią córki), udało mu się odnaleźć względny spokój. Jednak raczej nie wierzy już w pogodzenie z synem.
A gdyby Wojtek teraz zadzwonił? - spytał dziennikarz.
A gdybym teraz wygrał dwadzieścia milionów w totka? - odpowiedział Maciej Szczęsny.
JM