Sebastian Fabijański ogromną popularność zdobył dzięki roli "Cukra" w "Pitbullu", która wymagała od niego dużego poświęcenia. To właśnie do niej przez cztery miesiące aktor przygotowywał się na siłowni, gdzie intensywnie trenował pod okiem trenera. Przeszedł też na rygorystyczną dietę, by uzyskać efekt "wyżyłowanej sylwetki bez grama tłuszczu". Kolejne wyrzeczenia i katorżnicze treningi stały się więc dla niego codziennością.
Jak podaje "Fakt", aktor nadal przykłada ogromną wagę do tego, jak wygląda. Do tego stopnia, że ponoć boi się jeść poza domem.
Seba zrobił się przewrażliwiony na punkcie swojego wyglądu. Gdyby mógł, nie wychodziłby z siłowni. Trenuje przynajmniej cztery razy w tygodniu. Tak bardzo dba o swoją formę i zdrowie, że nawet nie jada w restauracjach. Boi się, że coś może mu zaszkodzić. Mało tego, nie wychodzi z domu bez witaminek i suplementów diety – zdradza osoba z otoczenia aktora w "Fakt Gwiazdy".
Jeszcze miesiąc temu Fabijański w programie "Kuba Wojewódzki" zapewniał, że forma nie jest dla niego najważniejsza. Zapytany o "kaloryfer" na brzuchu, odpowiedział showmanowi dość wymownie.
Ja teraz nie mam. Żeby utrzymać taką formę, to trzeba się namęczyć. O czym my w ogóle mówimy. Po co zadałeś mi to pytanie? - mówił aktor.
AW