Britney Spears nie bez powodu zyskała miano "królowej playbacku". O ile na początku kariery zdarzało jej się sporadycznie śpiewać, o tyle w ostatnich latach korzysta wyłącznie z playbacku. Jej ostatni występ na żywo miał miejsce w 2009 r., kiedy coverowała utwór Alanis Morissette "You Ougta Know" podczas trasy koncertowej "The Circus Starring: Britney Spears". Gdy więc James Corden zapowiedział, że będzie gościł gwiazdę w swoim popularnym programie "Carpool Karaoke", fani Spears oszaleli. Ich entuzjazm opadł, gdy pojawił się zwiastun odcinka, w którym do hitu "Toxic" śpiewa tylko Corden. Spears - swoim zwyczajem - porusza ustami.
Powinna iść do Lip Sync Battle, a nie Carpool Karaoke - powtarzano w komentarzach.
Po emisji całego odcinka, niektórym może zrobić się głupio. Britney z pewnością nie wymiata jak Adele, która jest obecnie jedną z najlepszych wokalistek. Ale powiedzieć, że nie śpiewa WCALE, to nadużycie. Najmocniejszy moment to z pewnością kultowe "...Baby One More Tme". Britney zaśpiewała je z największym przekonaniem i typowym dla siebie akcentowaniem głosek, którego James tak bardzo chciał się nauczyć ;-).
Jak to zrobić, nie umiem tego!
Kilka lekcji od Brit i było (prawie) idealnie.
Nie mogłem przestać się uśmiechać przez cały odcinek. Jestem dumny z Britney - komentowali internauci na YouTube.com.
Kto mówił, ze ona nie potrafi śpiewać? Wszyscy hejterzy #STFU (Shut The Fu*k Up).
Najlepsze Carpool Karaoke ever!
Żeby nie było tak kolorowo: negatywnych komentarzy również nie zabrakło. Gwieździe zarzucano, że nie śpiewała (co jest bzdurą) i że była bardzo spięta (co jest prawdą). Trudno też ukryć, że James Corden w wielu momentach zagłuszał swojego gościa, a talentu wokalnego nie można mu odmówić.
James śpiewa lepiej od niej.
Spodziewałem się dużo więcej. Jestem zawiedziony.
Ona nawet nie śpiewa.
Jak Waszym zdaniem wypadła Britney?
WJ
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!