Monika Kuszyńska dziesięć lat temu w wyniku złamania kręgosłupa podczas wypadku samochodowego trafiła na wózek inwalidzki i wycofała się z życia publicznego. Po kilku latach powróciła jednak na scenę, a nawet reprezentowała Polskę na konkursie Eurowizji w 2015 roku.
Jak donosi "Rewia", wokalistka nie traci nadziei, że kiedyś ponownie stanie na nogach i bacznie przygląda się nowym technologiom.
Monika interesuje się każdym przypadkiem leczenia złamanego kręgosłupa. Śledzi postępy medycyny, korzysta też z metod niekonwencjonalnych - wyznał w rozmowie z tygodnikiem jej mąż, Kuba Raczyński.
Ostatnio jej uwagę przykuł stymulator układu nerwowego. Właśnie to urządzenie wszczepiono niedawno pozostającej w śpiączce córce Ewy Błaszczyk. Dzięki temu zabiegowi kontakt z 22-letnią Olą Janczarską uległ poprawie. Metodę tę stosuje się u osób ze złamanym kręgosłupem, ale jej skuteczność nadal nie została potwierdzona, gdyż nadal jest ona w fazie testów. Mówi się jednak o tym, że stymulator mógłby pomóc w rehabilitacji i sprawnym działaniu narządów wewnętrznych.
Monia przygląda się tej sprawie. Nie ukrywam, że także dlatego, że przyjaźnimy się z Ewą Błaszczyk i znamy losy jej córki. Może przyjdzie taki moment, że żona zdecyduje się na stymulator. Ale to wymaga badań, konsultacji. A przede wszystkim to ona musi postawić kropkę nad i. Pan profesor zaprosił Monikę na spotkanie i badanie. To nie jest żadna metoda leczenia. To jest czysty eksperyment
Na ten temat wypowiedział się także jeden z lekarzy, którzy w maju uczestniczyli w zabiegu wszczepiania stymulatora.
Trwają wciąż badania pacjentów z uszkodzonym rdzeniem kręgowym i ze wszczepionym stymulatorem. Wyniki są na razie tajne. Byłem w zespole lekarzy, którzy badali panią Monikę tuż po wypadku. Niewiele mogliśmy wtedy zrobić. Ale medycyna rozwija się, pojawiają się nowe odkrycia i możliwości, które sprawdzam osobiście. Postawa pani Moniki jest bardzo budująca i daje nadzieję innym pacjentom. Cenię to jako lekarz - powiedział profesor Wojciech Maksymowicz.
MK