• Link został skopiowany

Jolie i Pitt i ich nowy film. Krytycy nie mają litości. Jest też "afera": Aniston "jest wściekła" na Brada

"Nudny", "aż bolało", "pretensjonalny" - te słowa w recenzjach filmu "Nad Morzem" powtarzają się najczęściej. Angelinie Jolie jednak nie chodziło o uznanie. Kolejny raz udowodniła, że w Hollywood może więcej niż "zwykła" gwiazda.
Angelina Jolie, Brad Pitt i Jennifer Aniston
Bulls

Na ten film czekali wszyscy fani (antyfani zresztą też) Brangeliny. Para fascynuje ludzi na całym świecie. Ich pierwszy, po 10 latach od pamiętnego "Pana i Pani Smith", film miał być wielkim wydarzeniem (dodatkowo Jolie film napisała i wyreżyserowała). No cóż, maszyna promocyjna ruszyła kilka tygodni temu, ale nie udało się. Recenzje są miażdżące. Ale gdyby chociaż wspomnieni fani poszli tłumnie na seanse. Klops, tu też nie wyszło.

Krytyka Angelinie nie zaszkodzi

Wszyscy są zgodni - film jest pięknie zrobiony, widać dbałość Jolie o każdy, nawet najmniejszy szczegół, ale problem w tym, że fabuła się nie broni. W każdej recenzji powtarza się mniej więcej to samo: film to "projekt próżności" Angeliny, obraz "Nad Morzem" nie powstałby, gdyby nie to, że Jolie i Pitt są TAKIMI gwiazdami.

Bardzo, bardzo powolna akcja. W tym trwającym ponad 2 godziny filmie jest może 20 minut, o których można powiedzieć, że coś się wtedy działo - czytamy w jednej z recenzji na portalu RottenTomatoes.com.

Tylko 28% z krytyków na recenzującym filmy portalu RottenTomatoes miało coś miłego o tym filmie do powiedzenia. Bohaterowie (para małżeńska, która przechodzi poważny kryzys) grani przez Jolie i Pitta w ogóle nie budzą w widzach emocji, są nudni i obojętni. Byłam w kinie, film widziałam i, przy całym moim podziwie do Brangeliny, z krytykami zgadzam się w 100 procentach. I jeszcze trochę liczb: film kosztował, jak na hollywoodzkie standardy niewiele, bo 10 milionów dolarów, a od premiery, czyli 13 listopada, jak na razie zarobił na całym świecie tylko niecały milion.

MARIO ANZUONI / REUTERS / REUTERS

Ale nie oszukujmy się, Jolie to nawet lekko nie zabolało i w żaden sposób nie wpłynie to negatywnie na jej karierę. Osiągnęła to, co chciała: ma taką pozycję, jest tak ceniona, że mogła zrobić taki właśnie osobisty film. I właśnie tak miało być: produkcja powstała, bo była ważna dla Angeliny, była zainspirowana przez jej matkę. Pokazało to, jak bardzo Jolie się w Hollywood liczy. Zarobienie pieniędzy nie było tu najważniejszym celem. A Jolie pewnie już zabiera się za kolejne projekty filmowe i charytatywne

Team Aniston vs Team Jolie: Reaktywacja

Nie będę tu tylko o recenzjach pisać - bo w końcu czymże byłby film bez małego "skandaliku". Wzięłam to w cudzysłów, gdyż doniesienia "In Touch" okazały się oczywiście nieprawdziwe. Ale ktoś kto, tak jak ja, pamięta emocje towarzyszące rozstaniu Aniston i Pitta oraz wiążącym się z tym pojedynkiem Team Aniston vs. Team Jolie, na pewno uśmiechnie się przy czytaniu tych ploteczek. Bo ktoś tu ewidentnie chce odkopać medialny topór wojenny i nie dać nikomu zapomnieć o tym trójkącie miłosnym. Według tabloidu, Aniston ma wielki żal do Pitta, bo uważa, że zdradził obecnej żonie intymne szczegóły ich nieudanego małżeństwa i "jest wściekła". Co więcej, grana przez Angelinę postać, miałaby trochę przypominać Jennifer.

Jen uważa, że scenariusz Angeliny w nią uderzył. To wywołało wojnę między nią a Bradem. Pitt dał Jen znać, że tu nic nie ma wspólnego z ich małżeństwem. Powiedział jej, że to była osobista historia Jolie - twierdzi "źródło" "In Touch".

Nietrudno się zdziwić, że agent Aniston od razu zdementował tę plotkę. Powiedział , że to "w 100 procentach nieprawda" i dodał, że aktorka nawet nie widziała tego filmu. Cóż, a tabloid tak się starał, żeby była afera.

Jennifer Aniston, Brad Pitt.
Jennifer Aniston, Brad Pitt.Reuters
Reuters

Niesamowita metamorfoza Jolie

Prawda jest taka, że pozycji Angeliny Jolie po prostu nic nie zniszczy. Niesamowite, że jeszcze 10 lat temu sprawa wyglądała inaczej. Tyle dzieli nas od roku, w którym Jennifer Aniston i Brad Pitt rozstali się, a Angelina Jolie stała się jedną z najbardziej znienawidzonych aktorek Hollywood. W ciągu tych lat aktorka zmieniła narrację. I jest jedną z najbardziej podziwianych gwiazd. Nie stało się to przypadkiem.

Teraz widzimy ją jako filantropkę solidną, poważnie myślącą obywatelkę świata, a nie jako kobietę, która rozbiła związek Aniston i Pitta - czytamy na Telegraph.co.uk.
embed

Przypadkiem nie jest między innymi tak częsta obecność Brangeliny w mediach w ostatnich tygodniach. Co w tym dziwnego, pomyślicie, przecież gdy wychodzi jakiś nowy film, to zawsze wszędzie widać aktorów, którzy tam zagrali. Może i tak, ale tu chodzi o Angelinę Jolie. Ona dokładnie wie, co i kiedy pokazać, żeby "sprzedać" swój projekt. Tu może nie udało się, bo "Nad Morzem" wiele nie zarobiło, ale ich sukces polega na czymś innym.

Nawet jeśli filmu nie widzieliście, to wiecie, że taki powstał. Niemal codziennie pojawiały się nowe zdjęcia i nowe wywiady pary, które cały czas nam o tym filmie przypominały. To jest ich moc. Obojętnie co zrobią, piszą o tym media na całym świecie.

Cofnijmy się do roku 2005

Jolie już wtedy była jedną z największych gwiazd Hollywood. Już wtedy też zaczynała się zmieniać, adoptowała syna, udzielała się charytatywnie. Tylko że wtedy jeszcze cały czas żywe były jej "ekscesy". A gdy się okazało, że rozbiła małżeństwo ulubionej pary Ameryki, Jennifer Aniston i Brada Pitta, ekscesy te jeszcze chętniej przypominano. Jolie o swoich problemach i burzliwej przeszłości sama niejednokrotnie mówiła. Na przykład o chłopaku, z którym była jako nastolatka. I z którym "bawiła się" nożami. Miała depresję, kłopoty z narkotykami. I nigdy nie ukrywała, że musiała pokonać wiele problemów.

Przeszłam przez ciężkie, mroczne czasy, ale to przeżyłam. Nie umarłam młodo, więc mam wielkie szczęście. Są inni artyści i ludzie, którzy nie przeżyli pewnych rzeczy. Nie chcę się wdawać w szczegóły. Myślę, że ludzie potrafią sobie wyobrazić, że robiłam to, co najniebezpieczniejsze i najgorsze. Z wielu względów nie powinno mnie tu teraz być - mówiła w programie "60 minutes".

Dodała także:

Nadal jestem niegrzeczną dziewczyną. Nadal mam niegrzeczną stronę. Ale teraz jest ona we właściwym miejscu. Należy do Brada. Lub... do naszych przygód.

Wielkie kontrowersje wzbudzało jej drugie małżeństwo, z Billym Bobem Thorntonem (pierwszym mężem był Jonny Lee Miller). Para była znana z publicznego okazywania sobie uczuć. Całowali się namiętnie na czerwonych dywanach i nosili fiolki z krwią partnera. "Zabłysnęli" też na premierze filmu Jolie, "60 sekund". W wywiadach na czerwonym dywanie chętnie mówili o tym, że uprawiali seks w limuzynie w drodze na imprezę.

Angelina Jolie i Billy Bob Thorton
Angelina Jolie i Billy Bob ThortonReuters
Reuters

Gruba kreska

Aż trudno uwierzyć, że to ta sama Angelina, którą widzimy dzisiaj, prawda? To, że potrafiła się tak zmienić, wyjść z problemów, tylko budzi większy dla niej podziw. Teraz jest jedną z najbardziej zaangażowanych społecznie gwiazd, razem z Bradem Pittem przeznacza duże kwoty na cele charytatywne, wypowiada się publicznie na temat ważnych politycznych i społecznych kwestii. Wypracowała sobie autorytet i szacunek, dzięki któremu nawet tak kontrowersyjnych w wielu kręgach zabiegach prewencyjnej mastektomii i usunięcia jajników , nikt nie poddawał krytyce. Wręcz przeciwnie, Jolie otworzyła ogólnoświatową dyskusję o diagnostyce i profilaktyce chorób nowotworowych.

Myślę, że ten autodestrukcyjny okres sprawia, że jej aktualne wcielenie jeszcze bardziej robi wrażenie i jest inspirujące dla wielu osób. Była hollywoodzkim "dzikim dzieckiem", brała narkotyki i nie wiedziała, czego chce. I potrafiła to wszystko zmienić, zaczęła podróżować po świecie i pracować dla Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców. A ostatecznie odcięła się od tamtego okresu, gdy adoptowała Maddoxa - czytamy na blogu Celebitchy.com.

Jej wszystkie życiowe perypetie mogły ją już wielokrotnie pogrążyć, jednak ona potrafiła wykorzystać media tak, by pracowały na jej korzyść. Nie bez przyczyny mówimy, że to jej dzieło, a nie jej agentów. Jolie od lat sama odpowiada za swój PR (do 2014 roku w mniej istotnych sprawach współpracowała z menedżerem Geyerem Kosinskim).

Jest przerażająco bystra i sprytna - mówi "NY Times" Bonnie Fuller, wydawca "US Weekly". - Te cechy nie zawiodłyby jej jednak aż tak daleko. Ona ma też niesamowity talent w kształtowaniu publicznego wizerunku, większy niż jakiekolwiek inne gwiazdy.
embed

Niebezpodstawnie bloger Perez Hilton nadał jej miano "Mistrzyni Medialnej Manipulacji". Jolie ma intuicję i dobrze wie, jak osiągać swoje cele. A chciała stać się poważną artystką, nie tylko aktorką, ale i reżyserką - jak wiemy - udało jej się, krok po kroku precyzyjnie budowała nową Angelinę. Teraz już chyba wszyscy są w Team Jolie. I nie zaszkodzi temu jeden nieudany film.

Zobacz wideo

Magdalena Terepka

Pobierz nową aplikację Plotek na telefony z Androidem

Więcej o: