Myślałam o tym przed pokazem Tomka Olejniczaka. Kwiecień, maj i czerwiec to czas, kiedy polscy projektanci pokazują kolekcje na jesień i zimę. Dzielą się z nami tym, nad czym pracowali przez ostatnich kilka miesięcy. Najpierw jest inspiracja: kobieta, podróż, detal, tkanina. Zachwyt. To może być wszystko. Tomek zobaczył materiały i już wiedział. Od tego "wiedział" mija kilka miesięcy. Projektowania, szycia, poprawek, poprawek poprawek. A potem jest ten dzień. Pokaz.
Dla projektanta niezwykle ważny. Niczym święto. To może być dzień jego sukcesu lub porażki. Wiele zależy od osób, które usiądą w pierwszych rzędach. Albo drugich. I tych, którzy są w domach i tak jak Wy, zobaczą zdjęcia następnego dnia. Nie mam na myśli gwiazd. Pokaz trwa kilkanaście minut. Kolekcja Tomka to 50 kreacji. A pokaz zacznie się... No właśnie, o której?
Czekamy...
Na zaproszeniach widnieje godzina 20:30. Kilka minut po 20 na miejscu pokazu pojawiają się ekipy telewizyjne, reporterzy i fotoreporterzy. Pierwsi goście przychodzą kilka minut później. A gwiazdy? Są takie, które lubią być punktualnie. Swoją drogą: wydaje mi się, że to w dobrym tonie, nikt chyba nie lubi, kiedy goście się spóźniają. Na przykład na kolację. Nie będę Was oszukiwać. Gwiazd, które spóźniają się kwadrans, jest niewiele. Zwykle pokaz rozpoczyna się z godzinnym opóźnieniem. Dlaczego? Bo czekamy. Oczekiwanie na pokaz zawsze trwa dłużej niż... pokaz. Na szczęście to czas, kiedy fotoreporterzy robią zdjęcia, a dziennikarze pierwsze wywiady.
fot. Paulina DrażbaUwaga na kolory
Przed wejściem wita mnie przesympatyczna ekipa pracująca przy pokazie. Znają imiona i nazwiska, nazwy redakcji, wiedzą kto jest kim. Zapewne oglądaliście film "Diabeł ubiera się u Prady"? Podczas bankietu asystentki Mirandy stały tuż za nią i podpowiadały, kto jest kim, co robi, co dzieje się w jego życiu. Tak jest i u nas. To sympatyczne. Bo czujesz się wtedy mile widzianym gościem. Nawet kiedy to tylko kurtuazja.
A potem... legendarna ścianka. A nawet dwie. Pokażę Wam, jak to wygląda z boku. Tłum fotoreporterów i operatorów telewizyjnych. Gdy przychodzimy wcześniej, mamy komfortową sytuację. Jesteśmy na ściance same, za nami nie tworzy się kolejka. Fotoreporterzy mają czas na wykonanie zdjęcia, można też poprosić ich o radę, podpytać, jak stanąć, powtórzyć nieudane zdjęcia.
fot. Paulina DrażbaNa pokazie Tomka ścianki były dwie - biała i czarna. Nigdy nie wiemy, w jakim będzie kolorze, więc jeśli ktoś ubierze się na czarno, pod kolor ścianki, może się z nią stopić. Tym razem nie miałam kłopotu. Postawiłam na biel i czerń ;)
KAPiFPo zdjęciu na ściance czas na wywiady. Przed pokazem dziennikarze pytają o najróżniejsze rzeczy - od zawodowych projektów po zawartość torebki. Rozmowy toczą się w kuluarach.
Siadamy
Pierwsze rzędy są jeszcze puste. Na każdym krzesełku znajdziemy imię i nazwisko. Dzięki temu nie ma przepychanek, nieporozumień i kłótni. Albo podsiadania. Wiem, że to zabawne, ale i takie sytuacje zdarzały się "na salonach". W pierwszych rzędach zazwyczaj siedzą osoby szczególnie ważne dla projektanta: rodzina, gwiazdy, sponsorzy, dziennikarze modowi, blogerki.
KAPiFGoście siadają na swoich miejscach po godzinie 21 (czyli pół godziny później niż napisano na zaproszeniu). Potem słychać głos Kasi Sokołowskiej, reżyserki pokazu, która prosi o zajęcie miejsc i zakończenie prac na wybiegu. Ta druga uwaga skierowana jest do dziennikarzy i fotoreporterów. Pokaz powinien rozpocząć się koło 21:30. Domyślacie się pewnie, co robimy. Czekamy. Projektant zaprosił wiele ważnych dla niego osób i chce rozpocząć pokaz wtedy, kiedy pojawią się wszyscy. Ma też swoją muzę. To Weronika Książkiewicz. Ona pojawia się około 21:40. Wiadomo, że każdy będzie komentował jej kreację, to jak jest umalowana, uczesana, jakie ma buty czy torebkę. Jest gościem specjalnym, kimś wyjątkowym dla Tomka. Ona i mama projektanta siedzą w pierwszym rzędzie.
No to... zaczynamy
Czasy, kiedy każdy w skupieniu oglądał kolekcję, skończyły się wraz z erą Facebooka, Instagramu i telefonów komórkowych, które robią dobre zdjęcia i mają funkcję nagrywania. Szczerze mówiąc, najbardziej mi żal transmisji pokazów mody na żywo. Każdy mógł zobaczyć kolekcję swojego ulubionego projektanta. W domu, przed komputerem, na wakacjach, wszędzie. Wierzę jednak, że ten czas powróci. Do tego czasu zdajemy relację na żywo za pomocą portali społecznościowych.
fot. Paulina DrażbaNie czuję, że coś mnie omija, cieszę się, że mogę podzielić się tą chwilą z innymi. Tak jak teraz. Specjalnie dla Was - zdjęcia najnowszej kolekcji Tomka Olejniczaka (z pierwszego rzędu).
fot. Paulina DrażbaCo robimy podczas pokazu poza robieniem zdjęć? Rozmawiamy o kolekcji. A mówiąc najszczerzej - marzymy. To założyłabym na taką okazję, w tym dobrze wyglądałaby... ona. Rozmawiamy też o tym, co nam się nie podoba. Tworzymy swój ranking.
Każdy projektant ma takie kreacje, które założyłabym natychmiast i takie, w których lepiej wyglądałby ktoś inny. Nie ja. Cieszę się, że większość kolekcji polskich projektantów to rzeczywiście stroje, które są do noszenia, a nie tylko do oglądania. Problemem wciąż są jednak ceny. Podejrzewam, że każda z nas z przyjemnością nosiłaby rzeczy polskich projektantów, gdyby były tańsze. Sukienki za trzy tysiące złotych czy T-shirty za pięćset kupimy też u zagranicznych projektantów.
Są i wpadki
To moment, który udało mi się uchwycić specjalnie dla Was. Na pewno wiecie, że zawód modelki to tylko pozornie prosta sprawa. Często muszą z uśmiechem przemierzyć wybieg w za małych albo za dużych butach. Tej modelce złamał się obcas chwilę po tym, jak wyszła na wybieg. Szła z uniesioną stopą, tak, aby nikt tego nie zauważył. Muszę przyznać, że była bardzo dzielna.
fot. Paulina DrażbaPo kilkunastu minutach pokazu czas na finał, wyjście projektanta i ostatnie rozmowy. Gwiazdy nie uciekają do domu, bo wiedzą, że dziennikarze potrzebują ich opinii. Te rozmowy oglądacie rano w telewizjach śniadaniowych i w sieci.
Kolejny pokaz już wkrótce
Obiecuję, że następny spędzę z projektantem, abyście mogli zobaczyć ten wyjątkowy dzień jego oczami. Ale nie najbliższy, bo ten tekst powstaje w jednym z najpiękniejszych zakątków na świecie. Muszę złapać oddech przed kolejnymi wyzwaniami i przygotować dla Was coś specjalnego. Do zobaczenia za tydzień :)
Paulina Drażba