Najlepsza część Złotych Globów to oczywiście after party. Ale w tym roku dla Taylor Swift impreza okazała się pechowa - wpadła na niej na Jake'a Gyllenhaala, z którym spotykała się w 2011 roku i który, według wszelkich doniesień, złamał jej serce.
Jeśli już zapomnieliście, o co w tym wszystkim chodziło, przedstawiamy małą retrospekcję - piosenkarka i aktor mieli 3 lata temu romans, do którego Taylor podeszła bardzo poważnie. Mimo że deklarowała, iż swoje dziewictwo podaruje mężowi, wg wielu źródeł (m.in. Perez Hilton ), jej znajomi byli pewni, że oddała cnotę Gyllenhaalowi. On nie docenił "prezentu" - nie pojawił się na 21. urodzinach Swift, więc ta spędziła je płacząc w toalecie. Potem napisała o nim kilka piosenek, w których zapewniała, że NIGDY się nie zejdą.
Jak podaje "Life and Style Mag" jest i ciąg dalszy:
25-latka razem z koleżankami pojawiła się na imprezie w Chateau Marmont. Była z nią m.in. Selena Gomez i Lorde - czytamy. - Ale kiedy wpadła na Jake'a, kompletnie oszalała.
Nie tańczyła - podaje źródło "US Magazine". - Ale zobaczyłem, jak łapie za rękę koleżankę i powtarza: "Musimy stąd iść, musimy stąd iść".
Taylor pobiegła podobno do toalety, gdzie próbowała się uspokoić. Zabrała ze sobą mocne wsparcie - Carę Delevingne i Ritę Orę.
Swift przeszła małe załamanie - opowiada US Magazine świadek zdarzenia. - Otaczało ją ramię Cary, która próbowała ją uspokoić, a Rita patrzyła na wszystko ze zrozumieniem.
Na szczęście Taylor odniosła sukces i godnie unikała swojego ex przez całą imprezę. Gratulujemy i czekamy na nową piosenkę o tym zajściu.
jus