"Ktoś za pomocą systemu PayPal zapłacił za zakupy pieniędzmi z konta Katarzyny Tusk. Pokrzywdzona w pewnym momencie stwierdziła, że brakuje jej pieniędzy, jest jakiś przelew, którego nie dokonała i zawiadomiła o tym organy ścigania" - kulisy śledztwa dotyczącego okradzionej w zeszłym roku Kasi Tusk ujrzały właśnie światło dzienne.
Kasia Tusk została okradziona. Te sensacyjną wiadomość podał w czwartek rano "Dziennik Bałtycki", którego reporterom udało się porozmawiać z prokuratorem zajmującym się sprawą córki premiera.
Sprawa dotyczy nieautoryzowanego przelewu pieniędzy, a śledztwo wszczęto jeszcze w ubiegłym roku - powiedział prok. Tomasz Landowski z Prokuratury Rejonowej w Sopocie w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim". - Chodzi o to, że ktoś, za pomocą systemu PayPal. zapłacił za zakupy pieniędzmi z konta pani Katarzyny Tusk. Pokrzywdzona w pewnym momencie stwierdziła, że brakuje jej pieniędzy, jest jakiś przelew, którego nie dokonała i zawiadomiła o tym organy ścigania.
Za skradziona z konta Kasi Tusk pieniądze złodziej kupił przez internet tablet. Jego wartość w przeliczeniu na złotówki to 1000 złotych. Co ciekawe, sklep internetowy, w którym dokonano zakupu był... niemiecki. Złodziej tymczasem również nie pochodził z Polski. Zamówienie zostało wysłane z terenu Hiszpanii.
Ktoś, wykorzystując zdobyte nielegalnie hasła pokrzywdzonej, zrobił zakupy na jej konto.
Polscy śledczy zwrócili się o pomoc do organów ścigania w Hiszpanii, Niemczech i Irlandii. W związku z tym sprawa została na razie zawieszona.
Do tych trzech państw doprowadziło nas śledztwo - powiedział prok. Landowski. - Mamy wiele bardzo podobnych spraw. To, że akurat ta trafiła na Katarzynę Tusk, to przypadek, równie dobrze mogło trafić na kogoś innego. W dobie rozwoju technologii niestety liczba podobnych przestępstw rośnie.Kapif
aga